Mimo, że w momencie pisania tego tekstu wspomnienia po Verva Street Racing 2015 są jeszcze świeże, bo minęły od niej niespełna dwa tygodnie, to ja chciałbym myślami wybiec trochę w przód, ku jesieni 2016 roku i kolejnej edycji tego wydarzenia. Konkretnie pomyśleć o atrakcjach, na które powinni postawić organizatorzy. Wbrew pozorom wybór wcale nie jest taki prosty.
Data, bilety, atrakcje – zobacz nowe informacje o Verva Street Racing 2016!
Aby uświadomić sobie trudność decyzji trzeba prześledzić 3 ostatnie imprezy pod znakiem Vervy. W 2013 roku na Stadionie Narodowym pojawiło się Top Gear i wymiotło totalnie. Całe show przygotowane wraz z Clarksonem, Hammondem i Mayem było na najwyższym poziomie, a także było doskonale zbalansowane. Ekipa Vervy zapewniła doskonały wstęp przed daniem głównym z Wielkiej Brytanii.
W 2014 roku Top Gear już nie było, a cała odpowiedzialność za dobrą zabawę widzów spadła na ekipę Orlenu, która niestety zawiodła. Bardzo się starała, ale seria pomyłek, a co najważniejsze monotonia zabiły tę imprezę. Szerzej o tym pisałem tutaj.
Rok 2015 to powrót Top Gear, tylko pod nazwą Clarkson, Hammond & May Live! Zespół Vervy znowu robił za wstęp do popisów gości z Anglii. Ze swojej roli wywiązał się nadspodziewanie dobrze – osobiście byłem zaskoczony, jak dobrze przebiegł pokaz Polaków. Dynamiczny, wypełniony atrakcjami po brzegi, bezbłędny. Później był Clarkson i spółka, którzy może nie zawiedli, ale nie zaskoczyli widzów. Efektu „wow” znanego z 2013 roku w moim przypadku już nie było.
Verva w 2016 roku
I tutaj rodzi się pytanie – „co dalej z Vervą?”. Z jednej strony zapraszać co roku byłą ekipę Top Gear to nie jest najlepszy pomysł, bo ich repertuar atrakcji nie jest nieskończony, więc widząc generalnie to samo drugi raz z rzędu widzowie mogą zacząć kręcić nosami.
Z drugiej strony Verva Street Racing 2014 pokazała, że atrakcje przygotowane wyłącznie przez Polską ekipę nie wystarczają, aby zapewnić ciekawe show o odpowiedniej dynamice przez cały czas. A płacić ponad 100 zł za bilet na imprezę, w której główny pokaz trwa półtorej godziny, podczas gdy w poprzednich latach były to prawie 3 godziny – to się na pewno wielu kupującym wejściówki nie spodoba.
Zatem organizatorzy mają trudny orzech do zgryzienia. Ja widzę tu dwa wyjścia. Mogliby oni mocno pracować, aby rozszerzyć swój wachlarz atrakcji dwukrotnie, co nie będzie łatwe. Alternatywną ścieżką jest opuszczenie na rok murów Stadionu Narodowego i powrót do korzeni, czyli na ulice Warszawy. Zmniejszyłoby to może rozmach wydarzenia (pełen stadion jednak robi wrażenie), ale wprowadziłoby powiew świeżości do formuły i mogłoby pomóc Vervie w przygotowaniu świetnego, zaskakującego eventu w 2017 roku, znowu na płycie Stadionu Narodowego.
Na oficjalne komunikaty dotyczące Verva Street Racing 2016 musimy jeszcze poczekać. Wtedy przekonamy się, czy myślenie organizatorów było tożsame z moim, czy też poszli oni zupełnie inną drogą…