Nowa 22 seria Top Gear dobiła do półmetka. 5 odcinków za nami, tyle samo nas jeszcze czeka. Tym razem Jeremy Clarkson i spółka nie podjęli grupowego wyzwania, a każdy z nich otrzymał mniej więcej po równo czasu antenowego. Jaki był efekt? Przez pierwsze 40 minut świetny. Później jednak trafiło się coś, co zepsuło moją opinię o tym odcinku.
Ekipa Top Gear naprawdę daje czadu w 22 sezonie Top Gear. Mieliśmy zarówno odcinki przepełnione śmiesznymi rzeczami (w których jednak zachowano smak i umiar) – jak na przykład S22E03. Mieliśmy też bardziej merytoryczne. Co twórcy programu przygotowali tym razem?
Osoby, które jeszcze z Top Gear S22E05 się nie zapoznały – ostrzegam o spoilerach.
Test na torze: Chevrolet Corvette vs Porsche Cayman GTS
To, co przede wszystkim zwróciło tu moją uwagę to techniczny majstersztyk prezentacji samochodów. Ludzie z BBC są najlepsi na świecie w sposobie, w jaki przygotowują ujęcia aut nie będących w ruchu. Tym razem mamy dym, który „gra” z oświetleniem, a całość utrzymana jest w industrialnym klimacie. Do mnie to trafiło – chylę czoła za realizację, jak również za pomysły. Tydzień temu były stroboskopy, które też „robiły robotę”.
Co do samego testu – nie był on przesadnie epicki, czy zapadający w pamięć. Wydaje mi się, że Richard dostał trochę za mało czasu antenowego, aby odpowiednio „ugryźć” Porsche, a jego uwaga skupiała się przede wszystkim na Chevrolecie Corvette. Nie narzekam na to jednak specjalnie, bo amerykańska propozycja w mojej opinii jest znacznie bardziej urodziwa niż to, co oferują Niemcy. Mimo wszystko czułem pewien niedosyt gdy program przeniósł się z powrotem do studia.
Test drogowy: Ferrari LaFerrari
Tutaj nie mam już zastrzeżeń. Może z jednym wyjątkiem – że to nie ja byłem za kierownicą tego Ferrari. LaFerrari, mimo dziwnej dla mnie nazwy, to jeden z najbardziej ekscytujących samochodów obecnie jeżdżących po ulicach na naszej planecie. Piękny, dziki i piekielnie szybki. Niemal 1000 KM jest czymś, co ciężko nawet sobie wyobrazić.
Sam test został bardzo ciekawie przeprowadzony – najpierw część drogowa, później wizyta na torze. Piękne ujęcia, rewelacyjne animacje obrazujące działanie systemów. Jedna z perełek tego sezonu, naprawdę klasa światowa.
Historia Peugeot
Na ten materiał czekałem, ponieważ Peugeoty bliskie są mojemu sercu – przez większość swojego życia byłem najpierw wożony, a później sam prowadziłem samochody marki Paugeot. Ciekaw byłem również, pamiętając świetnie zrobioną historię marki Saab parę lat temu, jak to będzie wyglądało tym razem. Na początku filmu było super – przedstawienie klasycznych aut francuskiego producenta, pięknie zachowane Peugeoty 206 GTI, czy 405 Mi16 zawsze miło się ogląda. Liczyłem, że będziemy mieli rzetelne podejście do tematu z pewnymi elementami naśmiewania się z kierowców Peugeotów.
Zawiodłem się. Gdy producenci wsiedli do Peugeota 407 i 307 CC rozpoczął się lincz francuskiej marki. Strasznie nie lubię bezsensownego niszczenia samochodów w Top Gear. Rozumiem, gdy prowadzący kupują stare graty, które później modyfikują, nieraz uszkadzają na egzotycznych eskapadach, np. podczas wyprawy Top Gear w Patagonii. Jednak kupowanie aut, by później niszczyć je przez 15 minut? To jest po prostu głupie. Dowcipy przedstawiające James’a piłującego silnik były fajne przez pierwszą minutę, później czułem coraz większe zażenowanie.
Nie mówię tak ze względu na sympatię do Peugeotów. Mogliby kupić chociażby Ople, które mnie „ani ziębią, ani grzeją” i byłoby tak samo. Zbyt lubię samochody, aby patrzeć jak ktoś intencjonalnie wjeżdża niezłym egzemplarzem sedana, na którego nie stać naprawdę wielu ludzi, do rowu. Ha, ha, ha…
Podsumowanie
Naprawdę dobrze bawiłem się podczas dwóch pierwszych segmentów. Również newsy były całkiem udane, było parę śmiesznych momentów. Jednak materiał z Peugeotami był po prostu wymuszony i prymitywny. Segment bezmyślnej destrukcji powinien trwać 2 minuty, trwał wiele razy dłużej. Przez to, mimo, że dwa pierwsze testy prezentowały wysoki poziom, S22E05 postrzegam jako najgorszy odcinek w nowym sezonie Top Gear.
Mam nadzieję, że w drugiej połowie serii 22 takich „śmiesznych” materiałów już nie zobaczymy. Za to będzie więcej rewelacyjnych materiałów w stylu testu Ferrari LaFerrari James’a.
„Zbyt lubię samochody, aby patrzeć jak ktoś intencjonalnie wjeżdża niezłym egzemplarzem sedana, na którego nie stać naprawdę wielu ludzi, do rowu.” – to zdanie sprawiło, iż kompletnie straciłem zainteresowanie tym blogiem. Prowadzący publikację – autor tego wpisu musi mieć okropnie nudną osobowość, nieprawdaż?
Rozumiem, że mogłeś negatywnie odebrać to zdanie, jednocześnie mógłbyś
dopowiedzieć czemu tak się stało? Bo nie do końca rozumiem :)
Przykro
mi, że Cię zniechęciłem, jednak z szacunku do Czytelników nie mógłbym
być fałszywy i nieszczery podczas wyrażania swoich opinii.
A ja jak najbardziej zgadzam się z opinią odnośnie tego materiału, zaczęło się dobrze, skończyło się tragicznie. Nie mam nic przeciwko nieco wulgarnym, chamskim żartom, ale powtarzanie po raz 20 że kierowcy Peugota są debilami i wjechanie w rów 5 razy z rzędu to nie jest mój rodzaj humoru…