Osobom, które szukają dużej przestrzeni w środku i nie chcą płacić przy okazji zbyt dużo pieniędzy, Skoda oferuje model Rapid, który po liftingu z 2017 roku wyładniał i zyskał również nową jednostkę napędową w gamie, czyli 1.0 TSI. Do testów trafił mi się egzemplarz właśnie z nowym trzycylindrowcem pod maską. Zapraszam do bliższego przyjrzenia się liftbackowi Skody.
Wspomniałem na wstępie o tym, że Rapid po FL wyładniał, więc warto powiedzieć o tym parę słów więcej. Przede wszystkim dobrze zaznaczyć od razu, że owo wyładnienie nie wiązało się z diametralnymi zmianami w wyglądzie tego samochodu. Bryła pozostała praktycznie taka sama, czyli przyjemna, ale nie wzbudzająca wielkich emocji swoim kształtem. Zmiany objęły za to projekt świateł oraz zderzaków.
Te modyfikacje widoczne są przede wszystkim z przodu samochodu, gdzie lampy zyskały zdecydowanie nowocześniejszy wzór, który w połączeniu z obecnymi w testówce biksenonami wyraźnie nawiązuje do tego, co możemy spotkać w Octavii lub Superbie. Uwagę zwracają tutaj paski LED umiejscowione w dolnej części lamp, które robią za światła do jazdy dziennej zintegrowane z kierunkowskazami. Z tyłu również znaleźć mogą się światła diodowe – dopłata do nich wynosi 550 zł. LED’y z przodu od drugiej od dołu wersji Ambition obecne są w standardzie, co zaliczam na duży plus.
Spokojne wnętrze
Gdyby zakleić logo na kierownicy i pokazać komuś kabinę Rapida, to jeśli ta osoba miałaby jakąkolwiek wcześniejszą styczność ze Skodą, to od razu zgadłaby w aucie jakiej marki siedzi. Gdyby nie zgadła, a zadaniem dodatkowym byłoby opisanie tego wnętrza w kilku słowach, to sądzę, że odpowiedź brzmiałaby mniej więcej tak: „wnętrze bardzo czytelne, klasycznie rozplanowane, bez większych bajerów stylistycznych”. Bo taka właśnie kabina Rapida jest – bardzo solidna, o wzorowej ergonomii, całkiem ładna dla osób lubiących proste projekty kokpitów (mnie się podoba), ale podobnie jak w przypadku nadwozia, nie wzbudzająca wielkich emocji.
Materiały użyte do wykończenia kabiny Skody Rapid są dobrej jakości. Tworzywa są co prawda twarde w zdecydowanej większości miejsc, ale ich faktura jest miła dla oka, do spasowania też nie można się przyczepić – jest zatem OK. Te elementy, na które podczas użytkowania samochodu nie tylko się patrzy, ale się też ich dotyka, są wykonane tak jak trzeba. Podłokietniki są miękkie, przyciski na konsoli centralnej dobrej jakości. Zatem jak na auto tej klasy nie ma się do czego przyczepić.
Pisałem wyżej o wzorowej ergonomii wnętrza jako całości – że wszystko jest tutaj tam, gdzie się tego spodziewamy. Nie gorzej jest w przypadku bardziej szczegółowego zagłębienia się w elementy sterujące samochodem. Weźmy chociażby ekran dotykowy umiejscowiony na konsoli centralnej. Jest on otoczony fizycznymi przyciskami, które służą do wchodzenia w poszczególne moduły, obecne są również dwa fizyczne pokrętła. Sprawia to, że nawigowanie po kluczowych funkcjach systemu jest wybitnie proste. Gdy konieczne jest wykorzystanie panelu dotykowego, to wrażenia są równie pozytywne. Wyświetlacz dobrze reaguje na dotyk, a menu ładują się sprawnie.
Obsługa samochodu z kierownicy również jest bardzo prosta – po lewej stronie mamy zgrupowane przyciski odpowiedzialne za sterowanie multimediami, a po prawej całkiem rozbudowanym komputerem między zegarami, gdzie poza wskazaniami np. średniego spalania, można wyświetlać informacje z pozostałych modułów, takich jak audio czy telefonu. Obsługa tempomatu wkomponowana została w manetkę kierunkowskazów, co odciąża kierownicę z przycisków i jeszcze poprawia wrażenia z użytkowania.
Przestronny Rapid
Tylna kanapa Skody Rapid ugości w komforcie nawet wyższe osoby. Gdy przy swoich 185 centymetrach wzrostu ustawiłem przedni fotel „pod siebie” i usiadłem „za sobą”, to na nogi miałem jeszcze około 8 centymetrów zapasu. Nad głową było to jeszcze 5 centymetrów, więc ilość miejsca w zupełności wystarczająca do wygodnej podróży. Jeśli ktokolwiek (poza koszykarzami mającymi 205 cm lub więcej) mógłby narzekać na brak miejsca z tyłu, to osoba siedząca centralnie, ponieważ tunel środkowy jest w testowanym modelu wyraźnie zaakcentowany.
W bagażniku Skody do dyspozycji kierowcy i pasażerów oddano 550 litrów wolnej przestrzeni, do której dostęp jest ułatwiony dzięki faktowi, że Rapid jest liftbackiem – zatem otwór załadunkowy jest w nim naprawdę ogromny. Takiego dobrego wrażenia nie robi próg załadunkowy, który to najniższych w Skodzie nie należy. Pod względem praktycznych rozwiązań, to w testowanym modelu znajdziemy uchwyty na torby z zakupami po bokach, kieszenie w drzwiach oraz gniazdko 12 V. Simply Clever jak się patrzy.
Nowy silnik
Pod maską testowej Skody Rapid znalazł się wspominany na wstępie 1.0 TSI w słabszej odmianie legitymującej się mocą 95 KM. Do tego modelu zamówić można też wersję, która koni mechanicznych ma 110. Pod względem dynamiki mały trzycylindrowiec wypada moim zdaniem pozytywnie, muszę przyznać, że nawet trochę mnie zaskoczył. Patrząc na papierowe dane, w których znaleźć można chociażby sprint do 100 km/h trwający 11,3 sekundy nie spodziewałem się cudów… i w sumie faktycznie cudów nie ma, ale jednostka napędowa naprawdę sprawnie radzi sobie z rozpędzaniem Rapida. W rzeczywistości katalogowe 11,3 sekundy zdają się po prostu trwać trochę krócej.
Dynamika jest też przyjemna przy wyższych prędkościach – chociaż tutaj trzeba oczywiście realnie patrzeć na sprawę. Rapid z 1.0 TSI to nie jest maszyna do hurtowego wyprzedzania na autostradach. Jest to auto do sprawnego, ale trochę bardziej spokojnego przemieszczania się i z tego zadania wywiązuje się bez zarzutów.
Nie spala również przy tym przesadnie dużych ilości paliwa, ponieważ w mieście, bez żadnego ecodrivingu, spalanie kształtuje się na poziomie 7-8 litrów – w zależności od intensywności ruchu ulicznego. Jazda poza terenem zabudowanym z prędkościami 90-100 km/h owocuje zużyciem około 5 litrów bezołowiowej, drogi ekspresowe i 120 km/h na liczniku oznacza spalanie na poziomie około 6,5 litra, a autostradowe 140 km/h to wynik w okolicach 8 litrów.
Automat DSG
W testowanym egzemplarzu z silnikiem połączona została automatyczna skrzynia biegów DSG o 7 przełożeniach, która działa dobrze, ale nie tak dobrze jak się spodziewałem. Jeździłem z tym automatem już nieraz – czy to z Skodzie czy z Volkswagenach i za każdym razem moje wrażenia można byłoby podsumować słowami „genialna skrzynia, ścisła rynkowa czołówka”. W przypadku Rapida wzorowo wypada płynność zmiany poszczególnych przełożeń, nic zarzucić nie można też szybkości podczas przyspieszania. Gorzej jest z reakcją na kickdown, ponieważ jest ona wolniejsza, niż w przypadku DSG sprzężonego np. z 1.4 TSI czy 2.0 TDI. Tak samo dziwnie skrzynia współpracuje z systemem Start-Stop, ponieważ po zdjęciu nogi z hamulca silnik odpala się, ale samochód bardzo często rusza po zbyt długim czasie. Nie chcąc „zamulać” np. podczas jazdy w korku człowiek naturalnie wciska wtedy prawy pedał, co skutkuje nagłym „zaskoczeniem” mechanizmu. To przy sporej zrywności samochodu na jedynce już od najniższych obrotów powoduje zbyt gwałtowne wyrwanie auta do przodu i brak płynności – o ile oczywiście nie wyłączymy Start-Stop.
Dodatkowo wydaje mi się, że skrzynia nie do końca została dobrze dostrojona do właściwości silnika 1.0 TSI. Jednostka ta, tak jak na trzycylindrowca przystało, niezbyt dobrze czuje się na niskich obrotach połączonych z trochę wyższymi prędkościami. W okolicach 1500 rpm i próbach lekkiego przyspieszania wpada ona w wibracje, dynamika też nie jest zbyt imponująca – zachowuje się po prostu tak, jak silnik na za małych dla siebie obrotach i wyraźnie odżywa w okolicach 1900-200 rpm. Niestety w trybie D skrzynia DSG podczas normalnego przyspieszania wrzuca wyższe biegi tak, że obroty po przejściu np. 3 -> 4 wyjściowo lądują w okolicach 1500 rpm, czyli poniżej „progu komfortu” silnika. DSG w przypadku połączenia z mocniejszymi silnikami działa tak samo i stara się trzymać możliwie niskie obroty, ale to co działa bez zarzutu z 1.4 TSI nie do końca sprawdza się w 1.0 TSI.
Powoduje to, że podczas normalnej jazdy nieraz preferowałem przełączenie skrzyni w tryb sportowy S, ponieważ wtedy podczas przyspieszania DSG nie pozwala zejść obrotom poniżej 1900-2000 rpm, dzięki czemu silnik zdecydowanie lepiej się zachowuje. Przyspieszenie wydaje się bardziej soczyste, a jednostka napędowa pracuje bardzo kulturalnie. Widać, że połączenie 1.0 TSI z DSG wymaga jeszcze trochę dopieszczenia, aby wszystko działało tu tak dobrze, jak w przypadku sprzężenia tej skrzyni z innymi silnikami.
Sposób prowadzenia
Układ kierownicy w Skodzie zestrojony został w sposób, który premiuje płynność jazdy i pozbawione szaleństw pokonywanie kolejnych kilometrów. Jest to odczuwalne chociażby w sposobie pracy koła kierowniczego, które stawia nie jakiś bardzo duży, ale odpowiedni opór. Dzięki temu samochód nie myszkuje przy wyższych prędkościach i pewnie pokonuje kolejne zakręty. Precyzja również jest w pełni wystarczająca do normalnej, codziennej jazdy, ale w żaden sposób samochód nie udaje, że aspiruje do rywalizowania ze Skodami w wersji RS.
W podobnym stylu zaprojektowane zostało zawieszenie, które należy do grona tych miększych. Dzięki temu, nawet pomimo obecności w egzemplarzu testowym 17” felg Rapid pokonywał nierówności nawierzchni w sposób kulturalny i dobrze izolował od nich kabinę. Takie zestrojenie zawieszenia skutkuje tutaj również pojawianiem się przechyłów samochodu w zakrętach, ale nie są one przesadzone i odpowiednio kontrolowane, przez co w żaden sposób nie powodują one dyskomfortu podczas codziennej jazdy.
Cena i podsumowanie
W momencie pisania tych słów na wszystkie Rapidy z rocznika 2017 obowiązuje rabat do 9500 zł, a na modele z rocznika 2018 wynosi on do 6500 zł – w tekście podaję ceny bez rabatów, a w nawiasie ceny z rabatem 2018.
Testowany egzemplarz Skody Rapid wyceniony został na 95 250 zł (89 750 zł), na co złożyło się wyposażenie najbogatszej wersji Style oraz trochę dodatków płatnych ekstra. Spośród nich warto wymienić biksenony (2100 zł), kamerę cofania (1100 zł), dostęp bezkluczykowy (2500 zł) czy nawigację (2400 zł). Wyposażenie standardowe wersji Style obejmuje czujniki parkowania z tyłu, automatyczną klimatyzację, tempomat, radio z Bluetooth czy skórzaną kierownicę. Style bez żadnych dodatków i z silnikiem 1.0 TSI 95 i manualem startuje w cenniku od 68 700 zł (63 200 zł). Przyjemnie prezentuje się również odmiana Ambition, gdzie od 63 350 zł (57 850 zł) dostajemy między innymi klimatyzację, czujniki parkowania z tyłu, elektrykę szyb i lusterek czy światła do jazdy dziennej LED.
Generalnie Rapid robi bardzo dobre wrażenie. Nie jest to samochód, który wzbudza zbyt duże emocje, ale w sumie nikt po nim tego nie oczekuje. Ta Skoda ma być przestronna, pozwolić na bezpieczne i pewne podróżowanie np. z rodziną i być prosta w obsłudze. I te wszystkie cechy w sobie ma.
Polecam też obejrzeć mój wideotest opisywanej Skody:
Galeria zdjęć:
Dane techniczne:
Silnik | Benzyna 1.0 TSI 95 KM (5000 rpm), 160 Nm (1500-3500 rpm) |
Przeniesienie napędu | 7-biegowa skrzynia automatyczna DSG, napęd na przednie koła |
Spalanie (miasto, trasa, średnie) | 5,5 l / 4,1 l / 4,6 l (test: 6,8 l) |
Osiągi | V-max 186 km/h, 0-100 km/h w 11,3 sekundy |
Cena (z rabatami na dzień 14.02.2018) | 52 500 zł (bazowa wersja Active z 1.0 TSI 95 KM) / 69 200 zł (Style z 1.0 TSI 95 KM DSG) / 89 750 zł (egzemplarz testowy) |
Cena (bez rabatów) | 58 000 zł (bazowa wersja Active z 1.0 TSI 95 KM) / 74 700 zł (Style z 1.0 TSI 95 KM DSG) / 95 250 zł (egzemplarz testowy) |