Utrata prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym – moim zdaniem to dobry pomysł

Senat zatwierdził właśnie ustawę zaostrzającą przepisy o ruchu drogowym. Większe kary czekają na osoby, które wsiądą za kierownicę po wypiciu alkoholu. Kierowców, którzy nie są głupi i nie jeżdżą samochodem w stanie nietrzeźwości, zdecydowanie bardziej zainteresuje przepis dotyczący konsekwencji przekroczenia prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym. Jest nim utrata prawa jazdy na 3 miesiące. I wiecie co? Wcale nie mam nic przeciwko tej zmianie.

W myśl nowych przepisów gdy kierowca przekroczy prędkość o 50 kilometrów na godzinę, lub więcej w terenie zabudowanym i zostanie na tym złapany, to z automatu zabrane mu będzie prawo jazdy na okres 3 miesięcy. Jeśli kierowca w okresie trwania swojej pierwszej kary nadal będzie jeździł i dowie się o tym policja, to okres karencji zostanie wydłużony o kolejne 3 miesiące. Ponowna taka sytuacja poskutkuje permanentnym zabraniem uprawnień i koniecznością rozpoczęcia kursu w szkole nauki jazdy od początku.

Policja będzie mogła teraz odebrać kierownicy uprawnienia na miejscu

Ostro, ale rozsądnie

Zmiany są znaczące. Dotychczas bowiem prawo jazdy na miejscu zabierane było za naprawdę spektakularne złamanie przepisów. Zasada była generalnie taka – jeśli nie jeździsz tak, że będą mówić o Tobie w wieczornych wiadomościach (przynajmniej regionalnych) i nie masz dużej ilości punktów karnych, to uprawnień nie stracisz.

Teraz sytuacja ulega zmianie. Moim zdaniem jest to dobry ruch, ponieważ uderza wyłącznie w piratów drogowych. Przekroczenie prędkości o 50 km/h to naprawdę znaczący „wyczyn”. Na większości dróg miejskich oznacza, że trzeba jechać 100 km/h lub szybciej, co jest naprawdę niebezpieczne.

Szybka jazda nie jest już tak często spotykana na ulicach w Polsce

Zwłaszcza obecnie, gdy poziom kultury kierowców jeśli chodzi o prędkości rozwijane na drogach poprawia się – przynajmniej w Warszawie. Jeszcze jakiś czas temu większość grzała aż miło. Teraz jednostki przekraczające prędkość o te 50 km/h lub więcej widać już na ulicach. Jadą zauważalnie szybciej niż reszta, często muszą skakać z pasa na pas, aby ominąć „zawalidrogi” jadące zgodnie z przepisami. Nie raz też świecą długimi po oczach sugerując, że to ich tempo jest bardziej odpowiednie na lewym pasie.

To właśnie dla takich kierowców są przygotowane przez sejm przepisy. Reszta nie ma się czego obawiać, bo dla nich nic się nie zmieni. Ja więc nie mam żadnych zastrzeżeń do tego typu kar dla kierowców przekraczających prędkość w terenie zabudowanym.

4 KOMENTARZE

  1. […] Na kursach na prawo jazdy nie uczą nas tego jak radzić sobie w poślizgach, że gdy samochód straci przyczepność trzeba kontrować kierownicą w stronę w którą „ucieka” tył samochodu oraz że nie można przy tym gwałtownie hamować. Trening na drogach publicznych z kolei najprędzej skończy się utratą prawa jazdy. […]

  2. […] W tym filmie warte odnotowania jest również zachowanie innych kierowców, na drugiej jezdni. Widownia złożona głównie z kierowców samochodów ciężarowych zebrała się całkiem okazała :) Na szczęście nie doczekali się tym razem (przynajmniej nie wynika to z materiału wideo) „efektów specjalnych”, ale takim kierowcom z miejsca powinno być zabierane prawo jazdy i to zdecydowanie dłużej, niż na 3 miesiące, tak jak ma to miejsce po przekroczeniu prędkości o 50 km/h w terenie zabudowanym… […]

  3. […] Wszystko za sprawą tego, że w samochodach na wrażenie prędkości bardzo mocno wpływa to, co dociera nie tylko do naszych oczu, ale również uszu i błędnika. W moim Peugeocie 306 przy prędkości 60-70 km/h jest ona już na tyle „słyszalna”, że od razu wiem, że szybciej jechać nie trzeba. Nie odczuwam nawet takiej potrzeby, a przyjmując, że licznik zawsze trochę zawyża to podróżuję po mieście spokojnie, bez obaw o mandaty, czy utratę prawa jazdy. […]

Najnowsze teksty

Range Rover Velar lifting 3.0 diesel 300 KM – TEST

Range Rover Velar to ciekawa propozycja w gamie tej marki, która jest optymalna dla osób, które chcą mieć już...