Jazda prawym pasem – niektórzy unikają jej jak ognia. Czemu tak się dzieje?

Zgodnie z zasadami ruchu drogowego gdy jedziemy pustą ulicą o więcej niż jednym pasie ruchu powinniśmy trzymać się tego skrajnie prawego. Przepisy jednak swoje, a życie swoje o czym codziennie przekonuję się podróżując po Warszawie. W związku z tym postanowiłem zastanowić się z czego wynika awersja kierowców do prawych pasów i czy jest ona uzasadniona.

Każda droga ma określoną przepustowość. Aby wykorzystywać ją w 100% samochody powinny zajmować wszystkie dostępne pasy ruchu, a najwięcej z nich powinno znajdować się na skrajnie prawym, „wyjściowym” dla kierowców pasie. Tymczasem na drogach o 3 pasach w każdą stronę, których w Warszawie nie brakuje można zauważyć bardzo ciekawą prawidłowość – bardzo często po prawej stronie jeździ najmniej samochodów.

Najbardziej zatłoczony jest pas środkowy, lewy jest królestwem „zapierdzielaczy”, którzy czasami blokowani są przez wolniej jadących kierowców. Prawy pas zdaje się być zapomniany. Wywołuje to śmieszną i nieraz niebezpieczną sytuację, w której jadąc po prawej stronie jezdni jesteśmy najszybsi i wyprzedzamy wszystkich innych kierowców.

Śmieszną z tego powodu, że można wtedy pooglądać kierowców tłoczących się solidarnie na środku, mających z prawej strony wolną przestrzeń do jazdy (zupełnie jak w przypadku jazdy na suwak, tylko tam zazwyczaj lewa strona jezdni jest niewykorzystana). Niebezpieczną dlatego, bo na naszych drogach wyprzedzanie zazwyczaj następuje z lewej strony i nigdy nie wiadomo, czy ktoś nie wyjdzie z założenia „nikt mnie z prawej nie wyprzedzi” i nie skręci bez patrzenia w lusterko.

Z czego to wynika?

Taka sytuacja musi mieć swoje wytłumaczenie i takowe znalazłem. Nie jest ono oparte o żadne badania naukowe – do jego sformułowania posłużyłem się kilkoma latami obserwacji stołecznych dróg. Przyczyny, które widzę są 3.

Ulica Rzymowskiego w Warszawie to jedna z wielu 3-pasmowych dróg

Po pierwsze – jakość nawierzchni. Z prawej strony najczęściej jeżdżą autobusy, tam też ulokowane są studzienki kanalizacji. Sam czasami zjeżdżam z prawego pasa, bo po prostu żal mi jest samochodu i jego zawieszenia. Takie sytuacje występują jednak coraz rzadziej i na większości dróg w Stolicy jakość asfaltu na całej długości jezdni jest akceptowalna.

Po drugie – zawalidrogi. Prawy pas to miejsce, w którym „grasują” autobusy, rowerzyści lub wolniejsze samochody dostawcze. Czasami zatem trzeba kogoś wyprzedzić, jednak osobiście nie są to sytuacje aż tak częste, aby spowodowały, że co chwila trzeba skakać po pasach. A nawet jeśli pojedziemy za autobusem do następnego przystanku – to da się przeżyć.

Po trzecie – skręty. Jest to w pewien sposób powiązane z punktem 2 i obawą niektórych kierowców przed zmianą pasa ruchu. Jadąc z prawej strony mamy największe szanse na to, że nagle okaże się, że naszym pasem nie będziemy mogli dalej podążać prosto, bo będzie on służył wyłącznie do skrętu w prawo. Spotkałem się parę razy z taką sytuacją (np. na Wale Miedzyszyńskim w kierunku Pragi) i to faktycznie nie jest przyjemne, gdy nagle trzeba zmienić pas. Takie miejsca, w których nagła zmiana pasa jest problematyczna również nie występują bardzo często.

Jak jeździć?

Przyznaję – jazda środkowym pasem na drodze, gdzie są one 3 daje w pewnym stopniu poczucie komfortu. Nic nas nie zaskoczy, obojętnie czy chcemy skręcić w lewo, czy w prawo mamy do wykonania tylko jedną zmianę pasa.

Na POW samochody bardzo często jeżdżą środkiem

Jednak skala, jaką przyjmuje pragnienie pozostawania w strefie komfortu przez kierowców jest moim zdaniem niekiedy za duża. Przyznaję się, że na początku, gdy czułem się trochę mniej pewnie za kierownicą również starałem się trzymać nieraz środkowego pasa, przy czym stosunkowo szybko zacząłem zjeżdżać na prawy – o ile tempo na nim nie odbiegało znacząco od pozostałych pasów. Nie tylko dlatego, że jest tak nakazują przepisy, ale również dlatego, bo po prostu jest to logiczne – jeśli jakiś pas jest wolny, to czemu z tego nie skorzystać?

Takich kierowców – młodych i niepewnych za kółkiem – jestem w stanie zrozumieć i jeśli lepiej się czują niech jeżdżą na jakiś zatłoczonych drogach środkiem. Osoby, które znają dany odcinek drogi i wiedzą, że np. nawierzchnia na prawym pasie jest fatalna są dla mnie w zupełności usprawiedliwione. Ale gdy jadę np. wieczorem na POW i widzę przed sobą samotny samochód sunący środkowym pasem, to nie wiem co o tym myśleć. Co więcej taka osoba jadąc zatłoczoną arterią również pewnie będzie trzymać się środka tworząc korki większe, niż jest to konieczne. Wystarczy jeden wyraźnie wolniejszy kierowca jadący środkiem i już z 3-pasmówki robi się w rzeczywistości droga 2-pasmowa.

Dlatego warto przyzwyczaić się do jazdy z prawej strony, bo opłaci się to wszystkim. No…może poza tymi, którzy teraz korzystają z tego, że „prawy najszybszy” i mogą często legalnie omijać korki. Ale przy równomiernym wypełnieniu wszystkich pasów ruchu automatycznie zatory drogowe staną się mniejsze…

2 KOMENTARZE

  1. Też mnie to zastanawiało ;) i często widuję jak środkowym jedzie jakaś zawalidroga, a ja prawym spokojnie go sobie wyprzedzam. Takie trasy jak Wisłostrada, Toruńska, S8 w obu kierunkach, notorycznie widać, jak jest zapełniony środkowy pas, a lewy lub prawy prawie puste. A najgorsza sytuacja, gdy środkiem i lewym jadą np. S8 115 km/h.

    • Najgorzej jest jak się dwóch takich „szybkich” kierowców umówi i jeden jedzie 115 km/h środkiem, a drugi „wyprzedza” go 118 km/h lewym :) Tak jak potępiam mruganie długimi światłami i nigdy tego nie robię, to czasami aż prosi się o takie zwrócenie uwagi, że po drodze ekspresowej trochę inaczej się jeździ :)

Najnowsze teksty

Nowa Skoda Superb 2.0 TDI 150 KM – TEST

Liftbacki o eleganckiej bryle limuzyny czy kombi, na dodatek bez przesadnej elektryfikacji. Coraz mniej spotkać można samochodów tego typu...