Robert Kubica i rajdy samochodowe WRC – Polak jest piekielnie szybki…ale co z tego?

Podziwiam Roberta Kubicę. Po tak dramatycznym wypadku, z nie w pełni sprawną jedną ręką na trasach rajdowych mistrzostw świata WRC raz za razem pokazuje co to znaczy szybka jazda. Sądzę, że prowadząc stopami osiągałby lepsze OSowe czasy ode mnie ;) Pozostaje tylko jeden problem – historia pamięta zwycięzców. A aby być zwycięzcą trzeba dojechać do mety…

Rok 2015 to drugi pełny sezon Roberta Kubicy w WRC. Za kierownicą Forda Fiesty Polak przejedzie 13 rajdów, od Monte Carlo (które już z resztą przejechał), aż po lasy Wielkiej Brytanii.

Rajd Monte Carlo to jedyna impreza z sezonu 2015 WRC która odbyła się do momentu, w którym piszę te słowa. Internet obiegł niejeden film z trasy pokazujący, że Robert Kubica w samochodzie rajdowym „nie bierze jeńców”. To przykład:

Widać, że Polak nie kalkuluje. Jedzie na granicy przyczepności, możliwości samochodu, swoich. I jak pokazują jego dotychczasowe starty granicę tę zbyt często zdarza mu się przekroczyć. W rajdzie Monte Carlo 2015 na początku jego jazda na maksa przynosiła rewelacyjne wyniki. Wygrał odcinki 4, 5, 7. Na 6 był w czołówce. Jednak na odcinku specjalnym numer 8 zdarzyło się to, czego osobiście najbardziej się obawiałem:

Wypadek, strata ogromnej ilości czasu i koniec marzeń o dobrym wyniku w rajdzie Monte Carlo. Podobnie jak rok temu, kiedy to Kubica tego rajdu też nie ukończył. W sezonie 2014 WRC Kubica nie ukończył ponadto rajdów: Meksyku, Portugalii, Niemiec, Francji. Poważne wypadki miał chociażby w Polsce, czy w Finlandii. Tam dzięki systemowi Super Rally (po wypadku jednego dnia można wrócić do rywalizacji następnego z odpowiednio dużą stratą czasową) udało mu się dojechać do mety, jednak na odległych pozycjach.

Nigdy nie byłem wielkim fanem Kubicy. Moim idolem jeśli chodzi o motorsport jest Krzysztof Hołowczyc i jemu kibicuję przez duże „K”. Kubicę jednak bardzo lubię, życzę mu jak najlepiej i chciałbym, aby w końcu do nauczył się nie tylko szybko jeździć, ale również dojeżdżać do mety. Bo po tym poznaje się prawdziwych mistrzów. Spójrzmy chociażby na Loeba, 9-krotnego zwycięzcę cyklu World Rally Championship. To, że jest niesamowitym kierowcą o ogromnym talencie nie ulega wątpliwości. Jednak tyle tytułów mistrza świata WRC wygrywał nie tylko będąc zawsze najszybszy. Nieraz potrafił odpuścić, dojechać do mety na wysokich miejscach, zbierając regularnie punkty. Gdy inni się rozbijali, mieli przygody – on niemal zawsze meldował się na ostatnim odcinku specjalnym kolejnych rajdów. Niektórzy mówili, że to robot. Ale rajdy samochodowe premiują przecież kierowców-robotów. W tym spocie miejsca na błędy praktycznie nie ma.

Robert Kubica ma potencjał, aby zostać rajdowym mistrzem świata

Dlatego mam nadzieję, że niedługo Robert Kubica znajdzie „złoty środek”, w którym nie zatraci wiele ze swojej brawurowej jazdy, a jednocześnie będzie potrafił czasami zdjąć nogę z gazu i uniknąć przygód na trasie. Wtedy wszyscy nie będą chwalić tylko jego rewelacyjnego tempa, ale i rewelacyjne wyniki. Bo to, że Kubica ma potencjał na bycie mistrzem świata WRC jest pewne. Pozostaje tylko pytanie, czy na potencjale się skończy. Oby nie i obym za rok mógł napisać artykuł zatytułowany „Brawo Kubica – nasz mistrz znowu w czołówce mistrzostw świata WRC”. To będzie dobre dla wszystkich, bo Polak ma największe szanse z całej stawki na powstrzymanie dominacji Sebastiana Ogiera, która rajdom samochodowym na pewno nie wyjdzie na dobre…

Zdjęcia: Jakub Pojmicz

1 KOMENTARZ

Najnowsze teksty

Nowa Skoda Superb 2.0 TDI 150 KM – TEST

Liftbacki o eleganckiej bryle limuzyny czy kombi, na dodatek bez przesadnej elektryfikacji. Coraz mniej spotkać można samochodów tego typu...