Już od ponad 10 lat – czyli od momentu premiery VIII generacji – o Hondzie Civic hatchback z czystym sumieniem można powiedzieć jedno: nie jest to auto dla osób, które chcą ukryć się w tłumie. Wraz z wprowadzeniem X generacji i unifikacji stylistycznej to stwierdzenie adekwatne jest również dla odmiany 4D, czyli sedana. Z Civiciem w takiej wersji nadwoziowej miałem możliwość spędzić tydzień. Zapraszam na zbiór moich wrażeń z tego spotkania.
Skoro na wstępie wspomniałem o wyglądzie, to wypada ten wątek rozwinąć. Tym bardziej, że w przypadku nowego Civica X jest o czym mówić, bo samochód robi duże wrażenie – szczególnie z przodu. To tam styliści Hondy postanowili zastosować niskie światła LED o „ostrym” wzorze, łączące się z chromowanym paskiem biegnącym prawie na całej szerokości nadwozia. Dodatkowo zastosowali wzór zderzaka, który w innych autach śmiało mógłby znaleźć się w jakiejś odmianie typu „GT Line”. To wszystko na zdjęciach przedpremierowych budziło pewne wątpliwości („czy Honda przypadkiem nie przedobrzyła?”), ale przy dłuższym i realnym kontakcie – okazuje się dużym atutem Civica. Ten samochód po prostu nie ginie w tłumie i wygląda też dobrze.
Aby linia boczna zachowała spójność z agresywnym i dynamicznym przodem, japońscy styliści postanowili w Civicu 4D pójść w stronę nadwozia typu fastback. Niby mamy tu przestrzeń bagażową oddzieloną od przedziału pasażerskiego – typową dla sedanów, ale tył jest mocno uniesiony do góry, a linia szyb kończy się późno. Honda Civic z tyłu jest z kolei dosyć niejednoznaczna stylistycznie, bo np. według mnie wzór świateł i tylnej klapy dobrze ze sobą współgra, a jeden z moich kolegów, który widział ten samochód porównał charakter tyłu do Toyoty Prius. Co nobilitujące dla testowanej Hondy nie jest.
Jeden fakt w przypadku Civica jest jednak niezaprzeczalny: jest to samochód, który wyróżnia się na ulicy i wzbudza emocje. I co ważne nie trzeba kupować wersji Type-R, aby odnaleźć w nim sportowego ducha.
Wyraziste wnętrze
Wyrazistości, która cechuje nadwozie samochodu nie zabrakło również w kabinie. Jest ona prosta i klasyczna jeśli chodzi o rozlokowanie poszczególnych instrumentów, a jednocześnie atrakcyjna i spójna stylistycznie za sprawą detali. Weźmy na przykład kratki nawiewów – niby drobiazg, a zarówno ta na środku, jak i te po bokach mają poprawiać odbiór wizualny wnętrza. Takich elementów jest więcej. W Civicu proporcja tworzyw miękkich i twardych jest standardowa jak na samochód tej klasy – na podszybiu jest miękko, im niżej tym twardziej. Bez względu jednak na jakiej części deski rozdzielczej skupi się nasza uwaga, to zastosowane tam materiały nie będą kuły w oczy swoją taniością, ani złym spasowaniem – pod tym względem jest naprawdę OK.
W kwestii obsługi Honda nie wymyślała koła na nowo i mamy tu standardowy sposób sterowania samochodem – z kilkoma wyjątkami, niekoniecznie trafionymi. Dla przykładu panel klimatyzacji można częściowo sterować przyciskami fizycznymi, ale np. intensywność nawiewu można ustawić tylko poprzez ekran dotykowy. Tak samo licznikiem kilometrów steruje się za pomocą „bolca” przy zegarach, który do bardzo nowoczesnego zestawu wskaźników nie pasuje. Nie jest też tak wygodny jak przycisk na kierownicy.
Sterowanie głośnością z kierownicy za sprawą przycisków i płytki dotykowej między nimi też czasami sprawia, że przez przypadek zmienimy poziom dźwięku. Do tych elementów mam stosunek ambiwalentny („nie przeszkadzają za bardzo, ale mogły być rozwiązane lepiej”). Do reszty już zastrzeżeń nie mam.
Civic był pierwszą Hondą, jaką jeździłem, więc cała logika obsługi była dla mnie nowa. Dostrojenie samochodu pod siebie zajęło mi krótką chwilę i ani razu nie podniosło ciśnienia, gdy nie wiedziałem gdzie znaleźć jakąś istotną funkcję.
Efektowne nadwozie rzadko idzie w parze z dobrą widocznością i podobnie jest w przypadku Hondy Civic X w nadwoziu sedan. Z przodu jeszcze tak źle nie jest, bo poprzez przetłoczenia na masce i światła umieszczone blisko rogów nadwozia można bez większych kłopotów wyczuć gdzie samochód się kończy. Z tyłu jest gorzej, bo tylna szyba daje tylko mglistą wskazówkę gdzie znajduje się kraniec tylnego zderzaka, a lusterka boczne wcale dużo nie pomagają. Dlatego sprawnie działający system czujników parkowania z kamerą o 3 kątach widzenia są w tym samochodzie bardzo przydatne.
Pod względem ilości miejsca Civic miło mnie zaskoczył, a inżynierowie wycisnęli wszystko z bryły samochodu. Na tylnej kanapie (przy swoich 185 cm wzrostu), gdy ustawiłem przedni fotel pod siebie i usiadłem za sobą, miałem jeszcze spokojnie około 8-10 centymetrów wolnego. Nad głową też źle nie było, bo dach co prawda opada, ale robi to na tyle późno, że nie odchylając głowy do tyłu miałem jeszcze około 3 cm wolnego.
Bagażnik liczy sobie 519 litrów, co jest dobrą wartością, nie przynoszącą Hondzie wstydu w porównaniu z innymi autami z segmentu. Jedyne, do czego mógłbym się w przypadku kufra przyczepić to fakt, że np. w nadkolach nie ma żadnych siatek czy półeczek na różnego rodzaju drobiazgi. Do dyspozycji dostajemy tylko jeden mały schowek pod podłogą.
Jazda Hondą Civic
Przed odbiorem auta do testu rzuciłem okiem na publikacje innych dziennikarzy i wyczytałem w nich sporo słów uznania dla właściwości jezdnych Civica. Po odbiorze „mojego” egzemplarza byłem zatem ciekaw jak jest naprawdę i muszę powiedzieć jedno – dołączam do grona zwolenników tego, jak ta Honda się prowadzi.
Praktycznie w każdym elemencie szeroko rozumianego układu jezdnego można znaleźć działania konstruktorów, które miały na celu uczynienie go dającym radość z jazdy – przy zachowaniu „cywilnego” charakteru całości. Weźmy na przykład siłę wspomagania, która jak na współczesne standardy w hatchbackach nie należy do dużych. Dodatkowo samochód bez chwili zwłoki reaguje na ruchy kierownicą. Te elementy sprawiają, że jadąc Civiciem można zarówno dobrze go wyczuć w zakrętach, jak i poczuć się niczym za kierownicą auta o sportowym charakterze. To wrażenie potęguje jeszcze pozycja w kabinie, bo w świecie zdominowanym przez podwyższone crossovery jest ona niska. Do tego dochodzi zawieszenie, które jest odpowiednio twarde, dzięki czemu przechyły nadwozia nie będą powstrzymywać sportowych zapędów kierowcy w zakrętach.
Fajnie jest jednocześnie to, że powyżej opisane cechy nie uczyniły z Hondy Civic samochodu przesadnie hardcore’owego w codziennym użytkowaniu. Gdy nie ma się ochoty na szaleństwa, to testowany sedan bez problemu zagwarantuje odpowiedni poziom komfortu i relaksu za kierownicą. Ale gdy go przyciśniemy, to nie wymięknie. Dlatego osoby preferujące spokojniejszy styl jazdy nie powinny się do Civica po przeczytaniu powyższych słów zrażać.
Sytuacja pod maską
Chociaż w pewnym stopniu do Civica X może zrazić je dostępna paleta silników. Model 4D, czyli w nadwoziu sedan oferuje tylko jedną jednostkę napędową – 1.5 VTEC Turbo o mocy 182 koni mechanicznych. Taki silnik zapewnia już konkretne osiągi, bo 7,5 sekundy do 100 km/h (według moich pomiarów, producent podaje 8,2 s). Takie, które pozwolą rozstawiać po kątach inne samochody na większości świateł, przykleić się do lewego pasa na autostradzie czy wyprzedzać bezstresowo wolniejsze samochody na drodze krajowej. Jednocześnie nie każdy potrzebuje aż takiej mocy wyjściowej w samochodzie, która jednocześnie sprawia, że cena bazowa w porównaniu do konkurencji jest duża – ale o tym powiem więcej za chwilę, na razie zostańmy w temacie silnika.
To może nastręczać zatem dla części kierowców pewne problemy, ale jeśli ktoś poszukuje silnika, który właśnie będzie miał odpowiednio dużo mocy i nie będzie ograniczał właściwości jezdnych Hondy, to 1.5 VTEC Turbo polecam z czystym sumieniem. Chociażby dlatego, że pomimo zastosowania tu sporej turbosprężarki auto płynnie przyspiesza, nie ma tu problemu z dynamiką w sytuacjach, gdy turbo jeszcze nie wkracza do akcji na 100% – co w małych, wysilonych silnikach może się zdarzyć.
Dodatkowo dźwięk jednostki napędowej nie jest przeszkadzający, a spalanie bardzo sympatyczne. W trasie przy 90-100 km/h można spokojnie zejść do 4,5-5 litrów. Na autostradzie Civic spali około 7 litrów, a w mieście (o ile nie wbijemy się w duży korek) nie powinien „wciągnąć” więcej niż 9-9,5 litra. Dopiero jak zdecydujemy się wykorzystać jego pełne 182 KM, to odpowie nam spalaniem sięgającym nawet 14 litrów. Ale wtedy jest to nasza świadoma decyzja – nie jesteśmy na duże spalanie skazani.
Tym bardziej, że mówię tu o spalaniu wersji z automatyczną skrzynią bezstopniową CVT. Nie jestem wielkim fanem przekładni tego typu, ale muszę przyznać, że ta w Hondzie była wyjątkowo mało irytująca. Sposób symulacji biegów, jej ogólna charakterystyka, też brzmienie silnika sprawiało, że nie narzekałem na to, że na pokładzie nie ma manuala czy jakiegoś dwusprzęgłowego automatu. Właściwie tylko podczas ostrego przyspieszania można odnieść wrażenie, że z przekładnią inną niż CVT można by to zrobić lepiej. Na co dzień jednak jest to na tyle mało istotne, że gdybym miał kupować Hondę Civic X dla siebie, to wybrałbym większy komfort jazdy i właśnie skrzynię CVT.
Cennik i podsumowanie
Tak jak wspominałem już wyżej, Honda Civic 4D nie jest autem dla kogoś, kto chce kupić 4-kółka płacąc najmniej w segmencie. Cena testowanego modelu startuje bowiem od 90 400 zł za bazową odmianę Comfort z manualną skrzynią. Egzemplarz testowy w najbogatszej wersji Executive kosztował 116 700 zł. Biorąc pod uwagę, że np. Volkswagen Jetta kosztuje od 73 000 zł, a Renault Megane GrandCoupe można kupić już za 62 000 zł – ceny Hondy mogą być dla wielu zaporowe.
Dodatkowo sytuacji nie poprawia fakt, że Civic X 4D nie ma praktycznie żadnych pakietów dodatkowych, więc do wyboru mamy 3 opcje wyposażenia i nic więcej. Jeśli ktoś chce mieć np. automatycznie przyciemniane lusterko wsteczne, a nie potrzebuje (zazwyczaj sporo kosztującego w konfiguratorach) szyberdachu, to w Hondzie nie ma wyjścia – musi kupić najbogatszą wersję Executive i mieć oba te elementy, albo wybrać tańsze Elegance i nie mieć żadnego z nich.
Dlatego Honda Civic nie jest samochodem dla każdego, ale ja widzę konkretną grupę osób, dla której jest idealna. Testowane auto nie trafi w gusta osób, które chcą mieć po prostu pojazd do przemieszczania się z punktu A do B i które będzie możliwie tanie. Będzie za to rewelacyjną propozycją dla tych, którzy lubią jeździć, chcą wydać na samochód tej klasy trochę więcej i później czerpać z z jazdy nim ogromną przyjemność. Bo nowy Civic zapewnia to w 100%. Sprawia, że gdy chcemy, możemy poczuć się jakbyśmy jechali sportowym samochodem czy jakimś hothatchem. Ale bez ich bezkompromisowości, bo gdy nie chcemy akurat cisnąć, to dostajemy przestronne, wygodne i atrakcyjne wizualnie auto na co dzień. I to jest w Civicu, którego test niniejszym kończę, cecha unikalna.
Polecam też obejrzeć mój wideotest opisywanej Hondy:
Galeria zdjęć:
Dane techniczne:
Silnik | Benzyna 1.5 VTEC Turbo, 182 KM (6000 rpm), 220 Nm (1700-5500 rpm) |
Przeniesienie napędu | skrzynia bezstopniowa CVT, przednie koła |
Spalanie (miasto, trasa, średnie) | 7,8 l / 4,7 l / 5,8 l (test: 7,5 l) |
Osiągi | V-max 200 km/h, 0-100 km/h w 8,2 sekundy |
Cena | 90 400 zł (bazowa wersja Comfort) / 114 200 zł (Executive z CVT) / 116 700 zł (egzemplarz testowy) |
Przepraszam wszystkich fanów Hondy … ale ostatni model civic jest koszmarny !!!
Rozwiniesz w jakich obszarach zawodzi? Bo ja mam o nim zupełnie inną opinię :)
[…] Generalnie jednak mnie CR-V się podoba. Nie jest tak charakterny i przyciągający uwagę jak nowy Civic, ale to taka solidna i przyjemna dla oka konstrukcja, która może nie zachwyci, ale też trudno […]
[…] opisałem je, gdy testowałem wersję sedan z automatem kilka miesięcy temu. Zapraszam do zapoznania się z tym testem tutaj. Teraz, po tygodniu spędzonym z hatchbackiem w manualu uznałem, że zamiast powtarzać swoje […]
[…] wiernych kopii aut z przeszłości. James z kolei podróżujący najnowszym hothatchem, czyli Hondą Civic Type-R. Weryfikacja czy stara, posiadająca tzw. „duszę” motoryzacja jest lepsza, czy gorsza […]
[…] wie jak robić bardzo dobre skrzynie biegów – wyrobiłem sobie takie zdanie testując CR-V i Civica a teraz tydzień z Jazzem jeszcze mnie w nim utwierdził. Sześciostopniowy manual zamontowany w […]