Wśród producentów popularnych marek generalnie panuje tendencja, aby „ugrzeczniać” ich spalinowe modele. Jest to w dużej mierze spowodowane zaostrzającymi się normami emisji splin i konsekwencją tego jest umieszczanie pod maską coraz to mniejszych jednostek i co najwyżej tworzenie wersji „xx-Line” w których za sportowym wyglądem nie idą osiągi. Czasami mocne wersje występują jako hybrydy plug in, ale tam też spotyka się raczej takie twory jak „benzyna 1.4 + elektryk”, co występuje chociażby w grupie VAG. Tymczasem Ford zaoferował klientom coś zupełnie innego.
W Explorerze bowiem mamy do czynienia wciąż z hybrydą plug in, ale pod maską pracuje w niej – jest to wciąż hybryda plug in, ale pod maską pracuje w niej benzyna 3.0 V6, a cały układ rozwija aż 457 KM i 825 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Są to niesamowite wartości jak na SUV’a, który co prawda jest duży, ale jednak zbyt sportowego charakteru nie ma. Połączenie wspominanego układu napędowego, gabarytów i topowego wyposażenia tworzy w przypadku Forda Explorera wyjątkową kombinację, dlatego gorąco zachęcam do rzucenia okiem na test tego samochodu.
Polecam też rzucić okiem na porcję zdjęć, które zrobiłem Explorerowi podczas podróży nim.