Nissan Qashqi bez wątpienia można nazwać modelem przełomowym. W czasach, w których podwyższone auto wciąż dosyć jednoznacznie kojarzyło się z wyjazdem w teren, Japończycy jako jedni z pionierów postanowili zaproponować klientom samochód tego typu, ale o przeznaczeniu „cywilnym”. Pomysł chwycił i sprawił, że motoryzacja wygląda dzisiaj tak, a nie inaczej.
Qashqai z kolei wciąż cieszy się dużym uznaniem klientów, a trzecia generacja tego modelu nic w tym obszarze zmienić nie powinna – chyba, że na plus, ponieważ nowy SUV Nissana prezentuje się naprawdę interesująco. Chociażby wygląd tego auta został podostrzony, przez co całość prezentuje się bardziej wyraziście – ale w tym obszarze nie zaszło żadne trzęsienie ziemi i wciąż można rozpoznać po ogólnej bryle auta, z czym mamy do czynienia.
Nowy Qashqai to też nowe technologie na pokładzie. Poprzednia generacja po liftingu też nie była autem przestarzałym, ale jednak w paru miejscach widać było już jej staż rynkowy. A teraz pojawiają się na pokładzie chociażby elektroniczne zegary, kolorowy HUD o przekątnej 10,8″, odświeżone multimedia czy systemy bezpieczeństwa.
Nissan Qashqai 2021 – silniki, cena
A co znajdzie się pod maską omawianego modelu? Jak na współczesne czasy przystało – bez jakiejś formy elektryfikacji się nie obędzie. Producent nie szedł jednak na całość w silniki elektryczne, a postawił na miękkie hybrydy, które wspomagają znane już jednostki benzynowe. 1.3 DIG-T MHEV będzie mogło rozwijać 140 lub 158 KM i być zestawione z automatem lub manualem. W najbardziej dopasionej konfiguracji do automatycznej skrzyni XTronic dochodzić będzie też napęd na 4 koła.
Bazowa odmiana Visia z benzyną 140 KM i manualem ma cenę ustaloną na poziomie 99 800 zł. Biorąc pod uwagę, że pozostałe odmiany są od niej o minimum kilkanaście tysięcy złotych droższe – jej obecność w ofercie ma bardziej charakter psychologiczny, ale też trzeba przyznać, że wyposażenie oferuje akceptowalne – mamy chociażby pełne światła LED z przodu, manualną klimatyzację czy systemy bezpieczeństwa. Towarzyszą im jednak stalowe felgi czy brak skóry na kierownicy – nie ma zatem przepychu.
Rozsądniejsza wydaje się wersja Acenta, której ceny startują od 117 900 zł – ale w zamian dostajemy automatyczną klimatyzację, aluminiowe felgi czy kamerę cofania. Dopłacając do środkowej N-Connecta, która kosztuje od 127 000 zł – zyskujemy 18″ felgi, cyfrowe zegary czy nawigację. Dalej mamy Teknę, która znowu o jeden cal zwiększa felgi, wprowadza panoramiczny dach i wyświetlacz head-up – kosztuje to wszystko 142 900 zł. Z kolei flagowa Tekna+ to już propozycja dla osób, które chcą mieć nie tylko dobrze wyposażone auto, ale też poczuć się wyróżnionym np. za sprawą 20-calowych felgi, skórzanej tapicerki Nappa czy systemu audio firmy Bose. Za taką przyjemność zapłacić trzeba 155 900 zł – przy czym Tekna+ oferowana jest jedynie z mocniejszym silnikiem 158 KM. Wszystkie inne ceny podawałem dla tańszego o 4300 zł wariantu 140 KM.
Decydując się na automatyczną skrzynię biegów, jest się „skazany” na mocniejszą benzynę 1.3 DIG-T 158 KM, a względem 6-stopniowego manuala, automat X-Tronic oznacza podwyżkę o 10 000 – 12 000 zł. Napęd na 4 koła to kolejne 7600 zł i najbogatszą odmianę Nissana Qashqai mieć można za 175 200 zł. Wybór pojedynczych opcji – jak na azjatyckie auto przystało – jest niewielki, więc trzeba opierać się o poszczególne półki wyposażeniowe.
Na debiut tego modelu przygotowana została też specjalna Premiere Edition z naprawdę fajnym wyposażeniem. Kosztuje ona 135 400 zł z benzyną 140 KM i manualem lub 150 600 zł z wariantem 158 KM i automatem. Obecnie obowiązuje na te odmiany rabat w wysokości 4000 zł.
Nowy Qashqai powoli wchodzi na nasz rynek i można już na niego składać zamówienia.