Utrata prawa jazdy za przekroczenie prędkości o 50 km/h poza terenem zabudowanym

Coraz mniej czasu dzieli nas od 1 lipca 2020 roku, kiedy to według planów rządu w Polsce wejść w życie mają nowe przepisy, związane z odbieraniem prawa jazdy za znaczące przekroczenie prędkości. Na czym będą polegać i czy mają sens?

Przepis o którym piszę, jest rozwinięciem prawa istniejącego już od kilku lat, ale dotyczącego obecnie wyłącznie terenów zabudowanych. Teraz po przekroczeniu prędkości o 50 km/h właśnie w terenie zabudowanym, kierowca automatycznie traci prawo jazdy na 3 miesiące. Jadąc na drogach pozamiejskich takiego przepisu nie ma. Można oczywiście mieć odebrane uprawnienia, jeśli rażąco złamie się przepisy, ale domyślnie policja nie musi zabrać dokumentu. 1 lipiec 2020 roku może być dniem, kiedy przekroczenie prędkości o 50 km/h bez względu na drogę, będzie skutkowało karą odbioru uprawnień na 3 miesiące.

Utrata prawa jazdy – dobrze czy źle?

Generalnie z tymi przepisami problemu nie mam, ponieważ tak surowa kara nie jest przewidziana za drobne przewinienie. Aby przekroczyć prędkość o 50 km/h trzeba to zrobić z premedytacją. Nie ma co mówić o zagapieniu się, jak przy jeździe np. 107 km/h na 90 km/h w dobrze izolującym od prędkości samochodzie. W związku z tym odbieranie prawa jazdy za podróż z prędkością 190 km/h po autostradzie czy 140 km/h po zwykłej drodze gdzieś w lesie jest dla mnie OK.

Jest z tym tylko jeden problem, ale występujący na tyle często, że nie da się go zignorować. Idiotyczne nieraz ograniczenia prędkości w Polsce. Za często zdarzała mi się sytuacja, w której widziałem pozostałości po robotach drogowych w postaci znaku 40 km/h – na drodze, która już wyraźnie była ukończona. Nagrałem na Wahacz TV film, pokazujący absurdalne 60 km/h na przebudowywanym odcinku S8 na południe od Warszawy – gdzie droga przez kilka miesięcy była gotowa, tylko nie przeszła odbiorów technicznych. Obejrzeć go można poniżej. Spotkałem się też z „krótkimi” ograniczeniami prędkości, gdzie 90 km/h zmienia się w 50 km/h na dystansie np. 40 metrów – czyli takim, na którym mało osób hamuje.

Jeśli tego typu miejsca zostałyby poprawione, to wtedy zabieranie prawa jazdy po przekroczeniu prędkości o 50 km/h byłoby OK. Dopóki tak się nie stało – nieraz nie trzeba być nawet piratem, aby kwalifikować się do utraty uprawnień. Chwila zagapienia się, przeoczenie znaku mającego niewiele wspólnego z tym co widzi się na drodze i robi się problem. A znając realia w Polsce, policja jeśli ma gdzieś się ustawić z radarem, to w części przypadków będzie to robić na miejscach z głupimi ograniczeniami, niż tam gdzie szanse na złapanie kierowców na wysoki mandat jest mniejsze. Dochodzi też kwestia wiarygodności pomiarów z nieoznakowanych radiowozów – o ile teraz 49 km/h vs 51 km/h nie robi aż tak dużej różnicy, tak w przyszłości może mieć ogromne konsekwencje. A przecież wideorejestrator mierzy prędkość radiowozu, a nie naszego samochodu.

Zatem pozostaje liczyć na zdrowy rozsądek policji w Polsce. Przy jego obecności nowe przepisy prawa o ruchu drogowym normalnych kierowców nie powinny dotknąć praktycznie wcale. A jeśli poskromią zapędy piratów – nikt nie powinien (poza owymi piratami) mieć z tym problemu. Jeśli rząd faktycznie takie zmiany wprowadzi, powinniśmy dowiedzieć się o nich w nadchodzących tygodniach.

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...