„Czy jestem chory na koronawirusa COVID-19?” – to pytanie jest obecnie jednym z istotniejszych, które zadaje sobie sporo osób w Polsce. Dotychczas upewnienie się w tej kwestii było problematyczne, ponieważ o ile nie mieliśmy podejrzeń zarażenia (objawy lub kontakt z osobą mającą wirusa), to prostego sposobu na przebadanie się nie było. Teraz jest, chociaż za łatwością nie idzie cena.
W kilku miastach w Polsce stanęły mobilne punkty, gdzie po dokonaniu opłaty można wykonać u siebie test. Nie trzeba nawet wychodzić z samochodu, ponieważ punkty to tzw. „Drive&Go-Thru”. Oznacza to, że podjeżdża się samochodem do specjalnego namiotu, w którym zabezpieczony personel pobiera próbkę metodą RT-PCR. Następnie wysyłana jest ona do analizy, a kierowca otrzymuje w określonym czasie wyniki. Cena takiego badania wynosi 584 zł, zatem niemało. Sądzę jednak, że sporo osób będzie zainteresowanych tego typu rozwiązaniem, aby mieć pewność czy koronawirus COVID-19 ich dopadł, czy są bezpieczni dla swojego najbliższego otoczenia. Za darmo test może zrobić sobie personel medyczny, który nie jest obecnie testowany przez NFZ.
Testy na koronawirus – gdzie?
Mobilne punkty testowania obecne są w trzech lokalizacjach.
- Warszawa – al. Komisji Edukacji Narodowej 61 (parking Ratusza Dzielnicy Ursynów)
- Łódź – al. Politechniki 4 (parking EXPO Łódź)
- Poznań – ul. Serbska 7 (parking TESCO)
Wszystkie punkty działają od poniedziałku do piątku w godzinach 8:00-15:00. W związku z dużym zainteresowaniem, we wszystkich zaczął obowiązywać dzienny limit wykonywania testów na COVID-19 w liczbie 120. Po wykonaniu takiej ilości, trzeba będzie próbować szczęścia w komercyjnym sprawdzaniu zarażenia koronawirusem następnego dnia.
Zdjęcie: Klaudiusz Ostrowski – Zastępca Burmistrza Urysnowa