Top Gear S25E02 – McLaren 720S, Wielka Stopa i brakujący element

Premiera 2 odcinka 25 sezonu Top Gear już za nami. Tym razem nie otrzymaliśmy jednego, dużego wyzwania, tylko większe urozmaicenie w postaci pojawienia się pierwszego w tej serii testu torowego. Zapraszam na moją recenzję Top Gear S25E02.

Na początku tradycyjnie uprzedzam, że poniżej pojawią się spoilery dotyczące zawartości nowego odcinka, dlatego jeśli ktoś jeszcze go nie oglądał i nie chce psuć sobie zabawy, to polecam przerwać czytanie w tym miejscu. Jeśli komuś spoilery straszne nie są, to czas przejść do recenzji.

Test McLarena 720S

Pierwszy test na torze w nowym sezonie Top Gear przypadł osobie, która w obecnej ekipie ma moim zdaniem ku temu największe predyspozycje, czyli Chrisowi Harrisowi. Ten gość naprawdę rewelacyjnie radzi sobie z oddawaniem emocji, które towarzyszą jeździe fajnymi samochodami i jego test McLarena 720S tylko to potwierdził.

Top Gear S25E02 - McLaren

Bardzo fajny styl Harrisa w materiale tym wspierały – tradycyjne dla Top Gear – niesamowite ujęcia i ich montaż. Pod względem technicznym ekipa BBC i Amazonu, która odpowiada za The Grand Tour idą łeb w łeb i wspólnie wyznaczają trendy. Ten test warto było obejrzeć nawet dla samych kadrów. Dodatkowo materiał z McLarenem w roli głównej nagrany został na „obcym” terenie, czyli nie na torze Top Gear, tylko w Portimão. To pozwoliło na większe urozmaicenie, a gdy do akcji wkroczył model P1, to już w ogóle było super.

Poszukiwania Wielkiej Stopy

Jeśli ktoś spodziewał się, że ekipa Top Gear poważnie podejdzie do tematu i naprawdę będzie poszukiwała Wielkiej Stopy, to srodze się zawiódł, ponieważ krytpozoologiczny motyw był jedynie usprawiedliwieniem tego, aby Matt LeBlanc i Chris Harris mogli przetestować kilka egzotycznych pojazdów terenowych.

Wspomniałem powyżej tylko dwóch prowadzących i nie popełniłem robiąc to błędu, ponieważ w materiale tym zabrakło Rory’ego Reida. Recenzując odcinki poprzedniego sezonu już na to narzekałem, a teraz w S25E02 otrzymałem kolejny powód, aby kręcić nosem. W czasach starego Top Gear nie czuć było, aby którykolwiek z prezenterów był spychany na boczny tor. Oczywiście nie w każdym materiale występowali wspólnie, ale gdy np. w wyzwaniu brał udział Jeremy i Richard, to było pewne, że James May przetestuje jakiś samochód na torze.

Top Gear 25x02

Budowało to synergię i poczucie, że wszyscy z ekipy to kumple i są równi. Gdy w Top Gear S25E02 widzę, że Rory Reid jest obecny tylko w studiu i w zupełnie bezsensownym wyzwaniu z jazdą wyłącznie na podstawie kamery cofania, to poczucia równości nie widzę. Widzę za to podział, w którym Matt LeBlanc jest szefem, Charis Harris jest tuż za nim, a Rory wyraźnie odstaje. Jeśli trzymamy się koncepcji trzech prowadzących, to wypada robić to od A do Z.

Poza tym zgrzytem materiał mi się podobał – niewiele było w nim takiej typowej, spotykanej na ulicach motoryzacji, ale oglądanie tak unikalnych samochodów terenowych było naprawdę przyjemne. Tradycyjnie „robotę” robiły też ujęcia i świetny poziom techniczny.

Podsumowując, odcinek 25×02 wypadł moim zdaniem pozytywnie, jednocześnie mam nadzieję, że w kolejnych epizodach zobaczymy bardziej wyrównaną ekspozycję antenową wszystkich prowadzących.

1 KOMENTARZ

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...