Pierwszy odcinek nowego sezonu TGT bardzo mi się podobał i dlatego na drugi czekałem podwójnie mocno. Po pierwsze, bo chciałem obejrzeć nowy epizod, który miał duże szanse też mi się spodobać. Po drugie – chciałem zweryfikować, czy The Grand Tour w 2 sezonie trzymać będzie wysoki poziom, który osiągnął premierowy epizod. Zapraszam na recenzję 2 odcinka.
Jak zawsze ostrzegam przed spoilerami, których poniżej nie będzie brakować. Wszyscy, którzy jeszcze 02×02 nie oglądali i nie chcą psuć sobie zabawy, powinni odpuścić sobie dalszą lekturę. Jeśli komuś spoilery nie straszne, to startujemy :)
Klasyczny wyścig
Wyścigi w Top Gear to był moim zdaniem element, który najbardziej wpłynął na sukces tego programu. Do dzisiaj pamiętam „epic race” pomiędzy Astonem Martinem DB9 i koleją TGV w sezonie 4. Wtedy Top Gear kojarzył się jeszcze raczej z normalnym programem o samochodach, a wyścig był zwiastunem tego, że największą siłą tego programu mogą być „duże” materiały, wyzwania i odkrywanie coraz to nowych dróg i miejsc na świecie.
W The Grand Tour 02×02 ta formuła powróciła i moim zdaniem zrobiła to w bardzo dobrym stylu. Tzn. było tu wszystko, czego można oczekiwać po wyścigu tego typu, znając wcześniejsze takie wyzwania z Top Gear – ciekawy samochód, fajne widoki, humor, dramaturgia. Z tą dramaturgią trochę jak zawsze dla mnie przesadzono, bo kolejny foto-finisz sprawia wrażenie zbyt reżyserowanego, ale już niech będzie.
Oglądało się to bardzo przyjemnie, ani przez chwilę ten segment nie nudził, za to pozwalał poczuć się jakbyśmy oglądali stare, dobre Top Gear. Ciekaw jestem czy jakieś umowy z BBC wygasły czy też Amazon doszedł z tą stacją do porozumienia, bo 2 sezon The Grand Tour zdecydowanie mocniej przypomina TG, niż pierwsze odcinki z jesieni 2016 roku. Osobiście nie mam z tym żadnych problemów.
Test Mercedesa-AMG GT R
Pierwszy test torowy w drugiej serii – według mnie wypadł on pozytywnie, ale bez szaleństw. Jak zawsze dostaliśmy niesamowite ujęcia, montaż na najwyższym światowym poziomie, fajny scenariusz i jak dla mnie jedno „ale”. Jest nim pewne oderwanie od rzeczywistości Jeremy’ego, co jest jednocześnie w pełni zrozumiałe. Gość jeździł setkami najlepszych samochodów na świecie, których większość osób nie będzie miała możliwości nawet spotkać na ulicy.
To sprawia, że jego odbiór tych samochodów jest zupełnie inny – dostrzega w nich wady, które jak dla mnie nie istnieją, bo gdyby Mercedes dał mi do testów tak niesamowity egzemplarz to byłbym nim podekscytowany na maksa i na Wahacz TV zachwycałbym się nim od początku od końcu wideotestu. Dlatego testy torowe ciężko jest mi traktować w pełni poważnie, bo po prostu punkt odniesienia mam zupełnie inny, niż Jeremy Clarkson.
Ale nie traktuję tego jako wadę, bo inaczej się nie da. Ja też inaczej patrzę na auta, które testuję teraz, a inaczej patrzyłem gdy zaczynałem kilka lat temu. Obecnie musi się trafić naprawdę konkretne auto, żebym się nim „zajarał”. Na początku wystarczył SsangYong Actyon Sports, abym cieszył się tak, jakbym jechał Ferrari. Jeremy ma to samo, tylko na wyraźnie wyższym poziomie jeśli chodzi o ekskluzywność i unikatowość samochodów.
Reszta
Pozostałe elementy w The Grand Tour S02E02 według mnie stały na nie gorszym poziomie, co wcześniej. Newsy były śmieszne, wywiad z gwiazdami przyjemny, reszta segmentów w namiocie naturalna i fajna. Ciekaw jestem nowego kierowcy wyścigowego, a właściwie pani kierowcy – przyznam, że nie spodziewałem się pojawienia się w roli Stiga kobiety, ale może z tego wyjść coś pozytywnego. Warunkiem jest, że dowiemy się o tej osobie czegoś więcej poza tym, że dobrze jeździ.
Podsumowując – 02×02 utwierdził mnie w przekonaniu, że The Grand Tour jest na dobrej drodze. Że ekipa poprawiła to, co nie do końca grało i zostawiła te elementy, które sprawdzały się dobrze. Oby w kolejnych odcinkach ten wysoki poziom został utrzymany.
Szczerze mówiąc pójdę trochę pod prąd i powiem, że bardziej mi się podoba nowe TG. W GT w drugiej serii wrócili poniekąd do wielu pomysłów TG i czuję tu trochę wtórności, amerykańskości, za bardzo to reżyserowane i zbyt mało o samochodach, które coraz bardziej zaczynają stanowić tylko tło. Natomiast ostatni sezon TG z Harrisem, będącym gościem, który by umarłego zainteresował motoryzacją, naprawdę mi się podobał. Warto by jeszcze tylko zamienić głównodowodzącego Le Blanca z Harrisem i będzie miód.
Ja mam bardzo mieszane uczucia. Porównując do poprzedniego sezonu jest o wiele lepiej, nie mogłem znieść odcinków, gdzie praktycznie samochody schodziły na drugi plan, obecnie na pierwszy rzut oka widać to podobieństwo do starego TG, co chyba nie jest najgorszym wyjściem. Przyjmują krytykę, zmieniając elementy, które widzom nie przypadły do gustu, i jak koledze niżej, również brakuje mi trochę więcej informacji o danym aucie, bo niektóre kwestie są zbyt szablonowe. Co do odcinka drugiego w pamięci najbardziej został mi fragment z gośćmi, a konkretnie dziki śmiech krykiecisty:D
Zgodzę się z Wami, że jako program motoryzacyjny taki, żeby dowiedzieć się czegoś o samochodach, to The Grand Tour najlepszy nie jest i Top Gear, gdy testy prowadzą Rory Reid albo (w szczególności) Chris Harris, jest bardziej merytoryczny i wartościowy. TGT jest za to najlepsze pod względem robienia show i robienia sobie jaj – dlatego co tydzień jak siadam do oglądania to nawet nie nastawiam się, że będzie merytorycznie, tylko że będą super widoczki, super (albo mniej super, ale ciekawe) fury i trochę się pośmieję. I dlatego tak pozytywnie oceniam 2 pierwsze odcinki – dopóki będą interesujące mnie samochody na pięknych ujęciach, to TGT krytykować nie będę :)