Oglądałem zdjęcia, też trochę poczytałem o nowym SsangYongu Rexton G4 przed udaniem się na premierowe jazdy testowe. Wiedziałem zatem, że mogę nie spodziewać się nowej generacji opartej o ewolucję poprzedniego modelu, tylko rewolucji jeśli chodzi o Rextonowy świat. Jednak ani zdjęcia, ani teksty nie przygotowały mnie w pełni do tego, co zastałem stając z tym samochodem „twarzą w reflektor”.
SsangYong bowiem dokonał totalnego trzęsienia ziemi jeśli chodzi o swojego największego SUV’a. Jeszcze niespełna rok temu testowałem jego trzecią generację – samochód był bardzo przyjemny, ale też bardzo oldschoolowy. Idealny dla fanów klasycznych terenówek, ale dla „przeciętnego Kowalskiego”, buszującego głównie po terenie zabudowanym czy utwardzonych drogach międzymiastowych – nieszczególnie atrakcyjny.
Tymczasem nowy Rexton już na pierwszy rzut oka pokazuje, że sytuacja uległa zmianie. Oldschoolowy wygląd zastąpiła bowiem w pełni współczesna i naprawdę ładna bryła. Sporo przetłoczeń, fajne detale w postaci np. wzoru świateł z przodu mogą się podobać i budzić zainteresowanie klientów. Szczególnie tych, którzy poszukują SUV’a słusznych rozmiarów, bo nowy SsangYong Rexton G4 względem swojego poprzednika urósł i teraz liczy sobie 4850 mm długości i 1960 mm szerokości. Nieznacznie zmniejszyła się za to jego wysokość, która wynosi 1825 mm.
Inny świat we wnętrzu
Nadwozie to jednak nic, wobec tego, co można zastać we wnętrzu najbogatszej odmiany Sapphire z dołożonym pakietem Elegance, który wprowadza na pokład więcej skórzanych elementów. Testując samochody od kilku lat stosunkowo rzadko już jestem naprawdę czymś zaskoczony po zajęciu miejsca za kierownicą któregoś z aut. Tutaj byłem zaskoczony i to równie mocno, co pozytywnie.
Zarówno design tej kabiny jak i jej wykonanie to zupełnie inny świat względem tego, co prezentował poprzedni Rexton i świat, w którym chce się przebywać. Chociażby za sprawą użytych materiałów – tworzywa praktycznie wszędzie są miłe dla oka i w zdecydowanej większości miękkie. Brązowa skóra z przeszyciami na desce rozdzielczej, w połączeniu ze skórzanymi fotelami buduje za to w środku prawdziwie luksusowy klimat. Nie psuje go w żaden sposób jakość przycisków i przełączników, które wykonane zostały z dobrych materiałów i mają też sympatyczny dla oka styl.
Zniknęły też archaiczne rozwiązania pokroju komputera pokładowego nie pokazującego aktualnego zasięgu czy średniego spalania. Między zegarami w najdroższej odmianie Sapphire znajduje się za to rozbudowany komputer, który pokazuje wskazania nawigacji, systemu multimedialnego, pełne wskazania spalania czy innych parametrów jazdy, pozwala też ustawić czy np. podczas cofania lusterka będą się obniżać, czy nie. Całość obsługuje się bardzo wygodnie z kierownicy – połapanie się co do czego służy zajęło mi może ze 30 sekund.
W kabinie nie brakuje też miejsca – przy swoich 185 centymetrach przeprowadziłem klasyczny test: ustawiłem przedni fotel „pod siebie” i usiadłem „za sobą”. Na nogi miałem jeszcze spokojnie 15 centymetrów wolnego. Nad głową też miałem około 8-10 centymetrów pustej przestrzeni. SsangYong Rexton G4 może być samochodem 5 lub 7 osobowym. Mnie trafiła się do jazd testowych wersja dla 5 pasażerów, co przełożyło się na bagażnik liczący imponujące 784 litry. W wersji 7 osobowej, przy rozstawionych wszystkich siedziskach, kufer nie znika zupełnie jak to się nieraz w samochodach zdarza, bo w takiej konfiguracji w opisywanym modelu da się zmieścić jeszcze 236 litrów bagażu.
W drogę
SsangYong Rexton poprzedniej generacji był bardzo wygodny, a zawieszenie pracowało kulturalnie nawet podczas jazdy po dziurach. Nowy Rexton G4 zachował te cechy i poprawił te, w których poprzednik nie błyszczał. Teraz samochód podczas jazdy w zakrętach na asfalcie mniej się przechyla, jest cichszy, kierownica stawia większy opór, co przekłada się na większą stabilność i pewność prowadzenia. Tym autem po prostu miło mi się jechało i po kilkudziesięciu przejechanych kilometrach podczas premierowych jazd testowych nie zauważyłem niczego, do czego mógłbym się mocniej przyczepić.
Dobrze radził sobie też silnik – jedyny dostępny na premierę diesel 2.2 o mocy 181 koni mechanicznych. Zapewniał odpowiednią dynamikę w tak dużym samochodzie w warunkach pozamiejskich – na autostradzie nie miałem okazji go „przegonić”. Nie miałem też okazji jeździć nim w typowym ruchu miejskim, dlatego nie podam obecnie wyników spalania, bo nie miałoby to większego sensu. Do tego po prostu trzeba autem więcej pojeździć. Będąc w temacie silników wspomnę, że na wiosnę 2018 roku do diesla dołączy jednostka benzynowa o pojemności 2 litrów o mocy 225 KM.
Podsumowanie
Na mój osąd dotyczący nowego SsangYonga mogła wpłynąć wersja, jaką dostałem do jazdy. Był to wspominany już najbogatszy wariant Sapphire z praktycznie wszystkimi płatnymi ekstra dodatkami (napęd 4×4, automat, pakiet Elegance), który przełożył się na końcową kwotę 210 400 zł. Stereotypowo można by złapać się za głowę i powiedzieć „Tyle za SsangYonga?!”. Można by, ale przejażdżka tym samochodem jest bardzo skuteczną terapią „antystereotypową” względem tej marki.
Nowy Rexton G4 to konstrukcja, która bez problemu uzasadnia taką cenę. Samochód nieźle wygląda, jest świetnie wykonany wewnątrz, w pełni „współczesny” pod względem zastosowanych technologii i dobrze się nim jeździ. Dodatkowo nie wyzbył się on według producenta swojego terenowego charakteru, ponieważ SUV SsangYonga wciąż oparty jest o ramę i w terenie ma radzić sobie bardzo sprawnie. Moja przygoda terenowa w Rextonie G4 w ciągu tych kilku godzin jazdy ograniczyła się do podróży po polnej drodze i lekkim piachu, co na samochodzie nie zrobiło żadnego wrażenia. Dlatego tutaj opieram się na razie na słowach ludzi z SY, przy czym znając poprzedniego Rextona i widząc jak płynnie i pewnie nowy model sunął po tej wspominanej polnej drodze – stawiam, że nie przesadzali.
Trochę posłodziłem nowemu Rextonowi, ale zrobiłem to w pełni świadomie. Mało jest bowiem samochodów, które tak pozytywnie mnie zaskoczyły podczas pierwszego kontaktu z nimi. SsangYong wkroczył z czwartą generacją swojego największego SUV’a w zupełnie inny świat i trzymam kciuki, aby wszystkie kolejne nowe modele tego producenta robiły tak dobre wrażenie, jak Rexton G4.
Cena
Wspominany silnik benzynowy będzie tańszy od diesla o 20 000 zł. Tak jak pisałem będzie on zarazem mocniejszy, więc sądzę, że jeśli ktoś nie jest wielkim fanem jednostek wysokoprężnych, to warto jest poczekać do wiosny 2018 i sprawdzić jak radzi sobie dwulitrowa benzyna. Z nią pod maską nawet kupując taki totalnie wypasiony egzemplarz jak na zdjęciach schodzimy z ceną do około 190 000 zł. Cennik poszczególnych wersji wrzucam poniżej.
Silnik – wersja Crystal, Quartz, Sapphire
Benzyna 2.0 – 109 900 zł, 129 900 zł, 146 900 zł
Diesel 2.2 – 129 900 zł, 149 900 zł, 166 900 zł
Polecam też rzucić okiem na pierwsze wrażenia na wideo:
Na pierwszy rzut oka cena może razić, ale przestaje jak człowiek popatrzy jak jest wyposażony. Póki co ten model zbiera same dobre opinie także zapowiada się obiecująco.
[…] Zainteresowanych pierwszymi wrażeniami z jazdy nowym Rextonem G4 zapraszam tutaj. […]