Pierwsza generacja XC60 odniosła w Polsce duży sukces, a aby się o tym przekonać nie trzeba nawet patrzeć na wyniki sprzedaży, wystarczy rzucić okiem na ulice. Wiem, że XC60 było dostępne na rynku od czasów, w których Facebook dopiero co otrzymał polską wersję językową, czyli od 2008, ale nie zmienia to faktu, że tych aut jeździ u nas dużo, a do najtańszych ten model przecież nie należy. Dlatego Volvo tworząc następcę musiało się maksymalnie postarać. Czy podołało zadaniu?
Jeśli spojrzymy na samochód z zewnątrz, to na usta ciśnie się tylko jedna odpowiedź: tak. Przynajmniej na moje się ciśnie, bo nowe XC60 swoim wyglądem mnie po prostu urzekło. Już większy i starszy brat, model XC90 był w mojej opinii powiewem świeżości w klasie dużych SUV’ów premium, ale po minięciu początkowego „efektu wow” zacząłem dostrzegać jego ociężałość stylistyczną. Przy tych gabarytach trudno, żeby jej nie było, ale gorąco liczyłem, że mniejsze XC60 będzie miało lżejszą, dynamiczniejszą linię.
Styliści Volvo najpewniej dotarli jakoś do sugestii Wahacza i na nich oparli swoje prace nad nadwoziem nowego XC60, bo ten SUV jest według mnie dokładnie taki, jaki powinien być. Nie zatracił on nic z charakterystycznego designu nowych modeli szwedzkiej marki (światła w kształcie młota skandynawskiego wojownika itp.), z bryły od razu można poznać, że to Volvo, a ma w sobie właśnie tę dynamikę, której mi brakowało. Wszystko jest tu trochę bardziej opływowe, trochę ostrzejsze, trochę ładniejsze. Finalnie w wersji R-Design i w bojowej, czarnej stylizacji dostajemy samochód, który przykuwa uwagę wszędzie, gdzie się pojawi. Nie tylko przez to, że jest wyjątkowo ładny, ale też świeży – obecna stylistyka Volvo nie zdążyła się opatrzyć, więc w porównaniu z niemiecką konkurencją premium pozwala ona lepiej wyróżnić się na ulicy.
Premium w kabinie
W kabinie Volvo XC60 nie spotkała mnie żadna niespodzianka, ponieważ jest ona zbliżona do tego, co Szwedzi pokazali jakiś czas temu w XC90 i niemal bliźniacza z flagową limuzyną S90. Ten brak zaskoczenia wcale mnie nie zmartwił, ponieważ projekt wnętrza oparty o minimalizmie i prostocie bardzo mi się podoba. Dodatkowo nie ma tutaj wrażenia, że kupując mniejszy i tańszy model dostajemy coś, co zostało specjalnie pogorszone, by nie kanibalizowało sprzedaży „flagowca”, czyli w tym wypadku XC90. To mi się podoba.
Podobnie, jak podoba mi się jakość zastosowanych materiałów. Chociażby skóra, która znalazła się na desce rozdzielczej. Na wyposażeniu standardowym wersji R-Design są również wstawki z aluminium, które za sprawą swojej faktury prezentują się rewelacyjnie. Poniżej mamy już twardsze, ale miłe dla oka tworzywa. Jak na auto premium przystało boczne ściany tunelu środkowego wykończone zostały włochatą tkaniną, a boczki drzwi nawet w najniższych partiach są miękkie. Czuć, że mamy tu do czynienia z autem wyższej klasy.
Podobnie sytuacja wygląda pod względem dbałości o detale. Włącznik silnika sprawiający wrażenie, jakby był wykonany z diamentów, mała flaga Szwecji wygrawerowana pod nawiewem dla pasażera – to są detale, które w końcowym rozrachunku budują przeświadczenie, że mamy do czynienia z autem ponadprzeciętnym. Dla formalności wspomnę jeszcze, że pod kątem spasowania jest tu wzorowo.
Minimalizm „by Volvo”
W poprzedniej generacji XC60 szwedzki producent proponował klientom konsolę centralną z dużą liczbą małych przycisków. W nowym wcieleniu tego SUV’a sytuacja odwróciła się o 180 stopni, bo ilość przycisków fizycznych zredukowana została do absolutnego minimum. Praktycznie całą odpowiedzialność za obsługę samochodu wziął na siebie duży, pionowo zorientowany ekran dotykowy.
Przyznam, że nie jestem wielkim fanem takiego podejścia i za wielofunkcyjne pokrętło w tunelu środkowym w żadnym samochodzie się nie obrażę. Jednocześnie muszę oddać projektantom interfejsów w Volvo, że solidnie przysiedli, by uczynić system obsługi dotykiem maksymalnie przyjaznym. Całość oparta jest o 3 główne ekrany – na jednym mamy dostęp do najczęściej używanych funkcji z zakresu bezpieczeństwa i asystentów jazdy. Kamera, aktywacja kontroli utrzymania pasa ruchu itp. W środku mamy karty z nawigacją i systemem audio (który niestety nie chciał zintegrować się w pełni przez Bluetooth z odtwarzaczem w moim telefonie, by wyświetlać nazwy piosenek i pozwalać na ich zmianę z kierownicy). Z prawej strony mamy pozostałe, dostępne w XC60 aplikacje. Do bardziej zaawansowanych funkcji dobrać się możemy rozwijając górną belką (coś w stylu panelu powiadomień ze smartfonów) i wchodząc w poszczególne kategorie. Jest tam tego sporo, ale na co dzień te 3 ekrany w pełni wystarczają, aby sterować samochodem.
Dodatkowo sam wyświetlacz ma świetną jakość, z reakcją na dotyk nie ma problemu, a obsługa jest możliwa nawet w grubych rękawiczkach. Zdaję sobie sprawę, że przed ekranami dotykowymi nie uciekniemy w motoryzacji. I chociaż sam jestem zwolennikiem, by chociaż część funkcji dostępna była z poziomu tradycyjnych, fizycznych przycisków, to dopracowanie rozwiązania Volvo sprawia, że nie będę się go czepiał – jeśli tak ma wyglądać dotykowa przyszłość, to mogę z tym żyć.
W drugim rzędzie siedzeń ilości miejsca nie powinna być problemem dla zdecydowanej większości pasażerów. Ja, przy swoich 185 centymetrach, gdy ustawiłem przedni fotel pod swoje gabaryty i usiadłem „za sobą” zarówno na nogi, jak i nad głową miałem jeszcze solidny, ponad 5 centymetrowy zapas. Bagażnik nieznacznie zwiększył się względem poprzedniej generacji i liczy on teraz 505 litrów o bardzo regularnych liniach. W wersjach z pneumatycznym zawieszeniem (to znalazło się na pokładzie testowej wersji) samochód można o kilka centymetrów opuścić, aby ułatwić dostęp do luku bagażowego.
Opanowany Szwed
Każdy samochód ma swój ulubiony styl jazdy, który komunikuje kierowcy już od pierwszych przejechanych kilometrów. Robi to w sposób oczywiście niewerbalny – za sprawą zestrojenia wielu elementów, takich jak układ kierowniczy, zawieszenie czy kształt foteli. I tak siedząc w MINI całe auto od razu ukierunkowuje myślenie kierowcy tak, aby każdy kolejny zakręt traktował jako swojego rodzaju wyzwanie. Volvo XC60 od początku przekazywało mi jasny komunikat „możesz ze mną trochę poszaleć, ale w sumie po co?”.
Nawet krótka przejażdżka po drodze, która nie jest ulicą w centrum miasta, naszpikowaną światłami sprawiała, że zaczynałem zadawać sobie dokładnie to samo pytanie. XC60 po prostu płynie po drodze. Zawieszenie pracuje cicho i skutecznie wybiera wszelkie nierówności. Kabina jest dobrze izolowana nie tylko od odgłosów z okolic kół, ale również od szumu wiatru czy dźwięku silnika. Układ kierowniczy nie stawia przesadnego oporu, a fotele nie powodują żadnego dyskomfortu. Dodatkowo kierowca ma świadomość, że nad jego bezpieczeństwem czuwa armia systemów np. z pakietu IntelliSafe Pro.
To wszystko sprawia, że spokojna jazda wydaje się być czymś naturalnym w nowym XC60. Przy czym Volvo wcale do niej nie zmusza – w testowanym egzemplarzu na pokładzie znalazł się zarówno wybór trybów jazdy, jak i pneumatyczne zawieszenie. Ten pierwszy, po przełączeniu w tryb dynamiczny sprawia, że kierownica zaczyna stawiać trochę większy opór, a reakcja na pedał gazu staje się ostrzejsza. Włączenie trybu Dynamic wpływa również na pracę pneumatycznego zawieszenia, który obecny był w aucie, którym miałem okazję jeździć. Zmniejsza się wtedy prześwit, a amortyzatory są bardziej sztywne i zapewniają lepszą pewność w zakrętach. Pracę zawieszenia możemy regulować sami, ale komputery Volvo też ciągle nad tym elementem czuwają, np. automatycznie obniżając samochód przy wyższych prędkościach.
Jeśli ktoś nie chce opierać się na predefiniowanych ustawieniach, do dyspozycji dostaje też tryb indywidualny – tam można sobie wszystko ustawić po swojemu. Ja na przykład jestem zwolennikiem sportowego układu kierowniczego i normalnej pracy silnika i skrzyni. W XC60 ustawienie mniejszego wspomagania kierownicy jest szczególnie istotne, bo przy ustawieniu komfortowym koło kierownicze stawia po prostu za mały opór – obojętnie czy jedziemy gdzieś po krętych mazurskich drogach, czy manewrujemy w mieście. Dlatego mocno żałuję, że komputer w Volvo usilnie po ponownym uruchomieniu silnika zmienia aktualny tryb jazdy na komfortowy. Za każdym razem trzeba ponownie wchodzić do wyboru trybów i przełączać na indywidualny. To samo miałem testując S90, tam nie znalazłem rozwiązania. Tu było podobnie, więc nawet jeśli da się to jakoś ustawić, to ta opcja musi być w wyjątkowo niedostępnym miejscu w menu.
Żegnajcie diesle?
Jeśli miałbym wskazać jeden element, który najbardziej kusi, aby Volvo XC60 jeździć ostrzej, to palec nakierowałbym na komorę silnika. Znajduje się tam bowiem diesel D5, czyli dwulitrowa jednostka o mocy 235 koni mechanicznych. Współpracuje z nią automatyczna skrzynia Geartronic, a napędzane są obie osie.
Wspomniane 235 KM to już naprawdę konkretna wartość, której dostępność pod prawą stopą działa na wyobraźnię i tak jak wspominałem – kusi. Tym bardziej, gdy kilka razy wciśnie się mocniej gaz i zobaczy, że katalogowe 7,2 sekundy do 100 km/h dostarcza naprawdę dużej przyjemności z dynamicznego zwiększania prędkości. No i zapewnia bardziej, niż wystarczającą dynamikę w każdych warunkach. Miasto, droga krajowa, autostrada – w dowolnych okolicznościach mamy jeszcze zapas mocy.
Czy jednak warto wybrać silnik D5? W końcu jednostki wysokoprężne ostatnio nie mają dobrej passy i są traktowane jako eko-wróg publiczny numer jeden. Według mnie diesel D5 zdecydowanie wart jest wzięcia pod uwagę. Gdy ktoś nie lubi stacji benzynowych, a lubi wbicie w fotel, które zapewniają jednostki z mocą ponad 200 koni – to już w szczególności. Wszystko dlatego, że porównywalny, jeśli chodzi o moc silnik benzynowy T5 (254 KM) nie tylko więcej pali, ale również oferuje o 11 litrów mniejszy zbiornik paliwa. To przekłada się na zdecydowanie gorszy zasięg na jednym tankowaniu.
Jeśli jednak dystrybutor paliwa nie jest czyimś nocnym koszmarem, to D5 i tak dostarcza konkretne argumenty, żeby to właśnie on znalazł się pod maską XC60. O bardziej niż zadawalającej dynamice już wspominałem. Do tego dochodzi bardzo dobra elastyczność, bo samochód maksymalnym moment obrotowy wynoszący 480 Nm udostępnia już od 1750 obrotów na minutę. Dźwięk też nie przeszkadza – nie będę ukrywał, że jak sześciocylindrowe jednostki niemieckiej konkurencji on niestety nie brzmi, ale podczas jazdy i tak jego dźwięk jest niemal niezauważalny, przez świetne wygłuszenie kabiny. Jak na swoją moc dobrze wypada też w kwestii spalania, bo 6 litrów na drodze krajowej, 8-8,5 litra na autostradzie czy 8-10 litrów w mieście (w zależności od ruchu) to godne wartości.
Kontynuacja sukcesu
Wszystko co dobre musi kosztować. A ponieważ nowe Volvo XC60 dobre jest, to nie ma co się spodziewać niskiej ceny. Wyjściowo model ten kosztuje 184 500 zł za odmianę Momentum z najsłabszym dieslem D4. Samochód w wersji R-Design i dieslem D5 kosztuje bazowo 222 400 zł – egzemplarz testowy wyposażony został jeszcze w sporo opcjonalnych bajerów, co zaowocowało kwotą finalną wynoszącą 304 520 zł.
Nie będę ukrywał – nowe XC60 zrobiło na mnie rewelacyjne wrażenie. Miałem okazję jeździć poprzednią generacją tego modelu i mam z tego spotkania bardzo miłe wspomnienia, a nowy model jest po każdym względem od niej lepszy. Jest ładniejszy, bardziej wysmakowany w środku jeśli chodzi stylistykę i detale, naszpikowany nowoczesnymi technologiami. W kwestii właściwości jezdnych na trasie wciąż radzi sobie wybornie, a względem starego modelu wyraźnie poprawiła się zwrotność, przez co podróżowanie w mieście jest przyjemniejsze. Volvo naprawdę solidnie przygotowało się do premiery tego modelu.
Dlatego nowe XC60 mogę polecić z czystym sumieniem każdemu – szczególnie tym osobom, które poszukują w luksusowym SUV’ie przede wszystkim podczas jazdy komfortu, bezpieczeństwa i pewności prowadzenia. Dla nich propozycja Volvo będzie strzałem w dziesiątkę.
Polecam też obejrzeć mój wideotest opisywanego Volvo:
Galeria zdjęć:
Dane techniczne:
Silnik | Diesel 2.0 D5, 235 KM (4000 rpm), 480 Nm (1750-2250 rpm) |
Przeniesienie napędu | 8-biegowa skrzynia automatyczna Geartronic, wszystkie koła AWD |
Spalanie (miasto, trasa, średnie) | 6,1 l / 5,2 l / 5,5 l (test: 8,7 l) |
Osiągi | V-max 220 km/h, 0-100 km/h w 7,2 sekundy |
Cena | 184 500 zł (bazowa wersja Momentum z silnikiem D4) / 222 400 zł (R-Design z silnikiem D5) / 304 520 zł (egzemplarz testowy) |
[…] pod kątem ergonomii. Osobiście nie jestem wielkim fanem dużych, dotykowych ekranów, ale np. w XC60 korzystało mi się z niego […]
[…] dwukolorowością nadwozia. Całość wygląda znajomo, ale mniej dostojnie i masywnie jak np. w XC60 – co w tym wypadku jest komplementem, bo dzięki temu każdy znajdzie w ofercie coś dla siebie. […]
[…] – SsangYong to nie jest samochód klasy premium i materiały w kabinie nie są na poziomie np. Volvo XC60, ale biorąc pod uwagę, że cena XLV startuje od 59 990 zł, to jest pod tym względem naprawdę […]