Nissan Juke 1.2 DIG-T 115 KM Tekna. Unikalny miejski crossover – TEST

Samochody w ostatnich 10 latach naprawdę wyładniały. Obecnie o praktycznie każdej pojawiającej się na rynku konstrukcji można powiedzieć, że prezentuje się przynajmniej „OK”, a nieraz wypada też użyć przysłówka „super”. Ale czy do opisu tych aut można też użyć słowa „szalony”? W zdecydowanej większości przypadków nie. I dlatego z ze sporą przyjemnością zapraszam Was na test Nissana Juke, o którym śmiało tak można powiedzieć.

Wystarczy na niego popatrzeć, aby dokładnie wiedzieć o czym mówię. Samochód ten niby zalicza się do grona zwykłych, miejskich crossoverów, ale wygląda jakby przyleciał z innej planety. Praktycznie każdy detal, zwłaszcza w przedniej części auta ma w sobie coś nietuzinkowego – obojętnie czy spojrzymy na światła, rozdzielający je wlot powietrza czy kształt maski. Niewiele gorzej jest patrząc na Juke’a z boku i z tyłu. Tam też tylne lampy dynamicznie zachodzą na szybę, a na karoserii „przetłoczenie goni przetłoczenie”.

Nissan Juke 2017

To już samo w sobie wygląda bardzo ciekawie, a gdy dodamy do tego jeszcze żółty kolor lakieru i kontrastujące z nim czarne felgi i wstawki w nadwoziu, otrzymujemy samochód, który po prostu musi przyciągać uwagę. I tak w rzeczy samej jest, bo przez tydzień spędzony z crossoverem Nissana zaobserwowałem naprawdę dużo spojrzeń osób w okolicy skierowanych w moją stronę. Łudzę się wciąż, że to zasługa mojej rosnącej sławy i rozpoznawalności, ale rozsądek podpowiada, że jednak jazda w Juke’u mogła też mieć na to „lekki” wpływ. Opisując wygląd tego samochodu wypada zaznaczyć jeszcze jedną kwestię – Nissan Juke to wcale nie jest młoda konstrukcja. Jego premiera nastąpiła w 2010 roku, ale po nadwoziu wcale tego nie widać. Gdyby ktoś przyszedł do mnie i powiedział, że ten model miał premierę np. w sierpniu 2016 roku, to wcale nie uznałbym, że gada od rzeczy.

Lubię takie samochody – o niebanalnej stylistyce, która ma na dodatek umiejętność poprawiania humoru kierowcy za każdym razem, gdy schodzi do garażu. Dlatego designerom Nissana należą się tu duże brawa. I słowa współczucia, bo zaprojektowanie nowej generacji, mając tak wyglądający „materiał wyjściowy” łatwym zadaniem nie będzie.

Nissan Juke - wnętrze

Wnętrze

W przypadku samochodów zdecydowanie łatwiej jest zaprojektować opierające się upływowi czasu nadwozie, niż wnętrze i przykładem na to jest kabina Juke’a. Weźmy na przykład konsolę centralną i ekran LCD. W momencie premiery samochodu przekątna 5,8 cala była pewnie całkiem przyzwoita, ale obecnie producenci rozpieszczają nas już wyświetlaczami o „tabletowych” rozmiarach, dochodzących do 10 cali. Podobnie ma się sprawa w przypadku zegarów – ciekawych designersko za sprawą umieszczenia w tubach i ukrytych pod fikuśnym daszkiem – ale z wyświetlaczem komputera pokładowego o tylko szczątkowej funkcjonalności. W dodatku sterowanym niewygodnym przyciskiem pod zegarami – całe szczęście, że jego funkcja zdublowana została w przycisku „i” na kierownicy.

Nissan Juke - zegary

Dlatego osoby, które lubią nowinki technologiczne mogą mieć trochę zastrzeżeń co do kabiny Juke’a – nie jest to wada tego samochodu, bo przecież w każdym modelu zbliżającym się do końca rynkowego życia tak jest, a nowa generacja pewnie wszystkie współczesne rozwiązania wprowadzi. Póki tak się nie stało, pewną „niedzisiejszość” niektórych rozwiązań trzeba brać pod uwagę. Testowany Nissan za to bardzo nadrabia stylem, którego w kabinie nie brakuje za sprawą pakietu personalizacji – w dwóch najbogatszych odmianach N-Connecta i Tekna dostępnym na liście wyposażenia standardowego. Wprowadza on lakierowane wstawki w kolorze nadwozia, które świetnie pobudzają całe wnętrze, a jednocześnie zostały zastosowane z umiarem, więc poprawiają odbiór całości, bez nadania mu niepoważnego charakteru. Do tego dochodzą żółte przeszycia na skórzanych fotelach, kierownicy i gałce zmiany biegów – rewelacja.

Nissan Juke - skrzynia biegów

Z tym wszystkim kontrastują ciemne tworzywa i czarna podsufitka, co tworzy w kabinie sportową atmosferę. Ogólne wrażenie psuje trochę fakt, że cała deska rozdzielcza, podszybie i boczki drzwi (poza skórzanymi wstawkami na podłokietniku) wykonane zostały z twardego plastiku. Nie wydaje niepożądanych dźwięków podczas jazdy, jest dobrze spasowany, ale zastąpienie go chociaż w części czymś miększym wyszłoby kabinie zdecydowanie na plus.

Nissan Juke - parkowanie 360 stopni

Projekt samochodu datowany na 2010 rok ma pewną niezaprzeczalną zaletę – w tamtych czasach nikt nie myślał o pozbywaniu się fizycznych przycisków służących do obsługi samochodu, które są zdecydowanie wygodniejsze, niż stosowane coraz częściej obecnie płytki dotykowe. W związku z tym w Nissanie Juke mamy bardzo przystępny w obsłudze ekran dotykowy, wsparty właśnie przyciskami i pokrętłami po bokach.

Trochę niżej mamy panel klimatyzacji, który służy też do wyboru trybów jazdy – po wciśnięciu „Climate” albo wybór trybów jazdy „D-Mode” (o którym napiszę trochę dalej) napisy na przyciskach i pokrętłach zmieniają się, podobnie jak ich funkcje. Rozwiązanie bez dwóch zdań „bajeranckie”, zwłaszcza przy pierwszym kontakcie, bo w żadnym innym aucie się z nim nie spotkałem. Chociaż wydaje mi się, że gdyby ta funkcja została przeniesiona jeden ekran wyżej, odbyłoby się to z korzyścią dla ergonomii – byłoby mniej systemów do obsłużenia.

Nissan Juke - tylna kanapa

Juke przez swoje „napompowanie” sprawia wrażenie dużego samochodu – u mnie refleksja o tym, że wcale tak nie jest przyszła dopiero, gdy wjechałem nim w swoje miejsce parkingowe w garażu i zobaczyłem jak dużo wolnego tam zostało. Jak przekłada się to na ilość miejsca w środku? W standardowym teście, który zawsze przeprowadzam ustawiłem przedni fotel pod siebie i usiadłem „za sobą”. Przy swoich 185 cm wzrostu na nogi przestrzeni miałem na styk. Nie wbijałem kolanami w oparcia (swoją drogą miękkie), ale margines był minimalny. Nad głową było podobnie – moja głowa nie stykała się z dachem, ale włosy czasami przeszorowały podsufitkę.

Nissan Juke - bagażnik

W bagażniku do dyspozycji dostajemy 354 litry, czyli przyzwoitą wartość jak na tę klasę samochodów. Wygodną opcją jest półeczka, którą można łatwo zdemontować i położyć na dnie kufra – wedle potrzeby otrzymujemy wtedy albo wyższą przestrzeń bagażową, albo niższą, ale ze skrytką pod podłogą-półką.

Juke na drodze

Po tak niebanalnie wyglądającym samochodzie możemy spodziewać się, że będzie on wywoływał też trochę emocji podczas jazdy. Tak w rzeczy samej jest, ale nie wypada tu zapomnieć o słowie „trochę”. Widać, że konstruktorzy starali się zawrzeć w Nissanie Juke sportowe akcenty, przy nierobieniu z niego samochodu zbyt ostrego na co dzień.

Nissan Juke - crossover

Jednym z tych akcentów jest sposób działania układu kierowniczego, który ma swój charakter i całkiem żwawo przenosi na koła nasze zamiary – ale nie jest to też żadne zestrojenie typu „brzytwa”. Ot takie, które pozwala bez obaw wejść w szybszy zakręt – przy założeniu, że nie zapomnimy o tym, że siedzimy w miejskim, podwyższonym crossoverze, a nie w osadzonym nisko aucie sportowym. Chociaż muszę przyznać, że jak na swoją klasę i siłą rzeczy trochę wyżej znajdujący się środek ciężkości, Nissan Juke nie ma problemów z przechyłami w zakrętach. Te kontrolowane są bez zarzutu, co musiało pociągnąć za sobą większą sztywność nadwozia i bardziej wyraźne odczuwanie nierówności na drodze. Podczas jazdy nie wpływa to negatywnie na komfort, bo ustawienia zawieszenia nie są też jakieś przesadnie twarde, a w razie czego sytuację ratują fotele. One zostały zaprojektowane już typowo dla zapewnienia odpowiedniej porcji wygody osobom na nich przebywających – dlatego są miękkie i szalenie przyjemnie się na nich siedzi, ale zapewniają tylko szczątkowe trzymanie boczne.

Taki umiarkowanie sportowy charakter układu jezdnego Nissana Juke utrzymywany jest bez względu na to, czy samochód ustawimy (za sprawą wspominanego wyżej modułu D-Mode) w tryb Eco, Normal czy Sport. W tym ostatnim trybie kierownica może stawia trochę większy opór, ale różnice są na tyle małe, że ciężko byłoby mi na ślepo rozpoznać na jakich ustawieniach jadę.

Nissan Juke - 1.2 DIG-T - silnik

DIG-T pod maską

Łatwiej byłoby mi rozpoznać za to aktualnie ustawiony tryb za sprawą działania układu napędowego. Pod maską Nissana Juke pracował stosunkowo nowy w palecie silnik benzynowy z turbodoładowaniem 1.2 DIG-T o mocy 115 koni mechanicznych. Bardzo przyjemna jednostka w codziennym użytkowaniu i przy niższych prędkościach bardzo sprawnie radząca sobie z testowanym samochodem. Została ona tak zaprojektowana, że po przekroczeniu 2000 obrotów na minutę np. na dwójce Juke dostaje konkretnego kopa i ostro wyrywa do przodu jak jedziemy w trybie Sport. Ustawienia Normal i Eco mają za zadanie trochę wygładzić reakcję samochodu na naciskanie pedału gazu, gdy poruszamy się w terenie zabudowanym.

Niemniej jednak Nissanem po mieście można bardzo sprawnie podróżować. Nie przeszkadza w tym skrzynia, którą najlepiej opisać słowem „solidna”. Tzn. nie jest to przekładnia, która dostarcza ponadprzeciętnych wrażeń, ale swoją robotę wykonuje bez fuszerki. Biegi wchodzą w odpowiednim oporem, łatwo można trafić w konkretne przełożenie – generalnie nie można się do tego elementu przyczepić. To wszystko sprawia, że Nissan Juke naprawdę dobrze radzi sobie w naturalnym środowisku, czyli w mieście. Jest zwinny, odpowiednio dynamiczny, wbrew pozorom zapewnia niezłą widoczność we wszystkie strony (jeszcze wspartą w wersji Tekna kamerami 360 stopni) i przede wszystkim daje przyjemność z pokonywania ciasnych uliczek i częstego kręcenia kierownicy. W aucie miejskim to bardzo ważna cecha.

Nissan Juke - felgi 18

Gdy samochód opuści obszar zabudowany, to też wstydu konstruktorom Nissana on nie przynosi. Do około 110-120 km/h w kabinie nie słychać przesadnie szumu wiatru, wygodne fotele mogą pokazać wtedy na co jest stać, a samochód prowadzi się pewnie i przewidywalnie. Chociaż aby uzyskać odpowiednią dynamikę np. podczas wyprzedzania na autostradzie trzeba już kręcić silnik wyżej, a przy dużym obciążeniu samochodu z ochotą do przyspieszania może być różnie.

Jeśli chodzi o spalanie, to Nissan Juke z 1.2 DIG-T w mieście, jadąc normalnie (dynamicznie, bez szaleństw) poza godzinami szczytu zużywa około 7,5 litra na 100 km/h. Gdy wbijemy się korek albo kilka razy ruszymy ostro spod świateł, to wynik ten zwiększa się o około 1,5 litra. Na autostradzie przy 140 km/h wychodzi około 8-8,5 litra, a na drogach krajowych poza miastem i prędkościach 90-100 km/h komputer pokazuje 5-5,5 litra. Wyniki szału nie robią, bo można na rynku spotkać samochody o mocniejszych silnikach i podobnym apetycie na paliwo. W Juke’u na takie, a nie inne rezultaty wpływać może jego kształt – który zapewne wymagał pewnych kompromisów w kwestii aerodynamiki.

Nissan Juke - test

Cennik i podsumowanie

Zastosowanie silnika 1.2 DIG-T pozwoliło utrzymać cenę Nissana Juke na odpowiednim poziomie i uważam, że jest to optymalna jednostka napędowa do tego samochodu, zwłaszcza jeśli ktoś większość czasu spędza w mieście. Juke z tym silnikiem i w wersji wyposażeniowej Tekna kosztuje 79 450 zł, a z kilkoma dodatkami designerskimi, skórą i panoramicznym dachem cena egzemplarza testowego wyniosła 91 950 zł. Biorąc pod uwagę obecność na pokładzie szyberdachu, skórzanych foteli, nawigacji, kamer 360 stopni czy pełnej elektryki szyb i lusterek jest to rozsądna skrojona oferta.

No i za tę kwotę otrzymujemy też unikalny na tle konkurencji styl – zwłaszcza z żółtym lakierem i czarnymi akcentami. Ten samochód jest tak zwariowany stylistycznie, że właśnie takie wyraziste barwy polecam do niego najbardziej. Co prawda w kilku miejscach kabiny widać archaizmy wynikające z wieku konstrukcji, ale jeśli ktoś nie jest wielkim fanem technologii i przeżyje mniejszy ekran LCD czy brak nowinek typu ekran przezierny HUD na liście wyposażenia, to Nissana Juke może brać z czystym sumieniem. A później cieszyć się za każdym razem, gdy zobaczy takiego sympatycznego „Kurczaka” w garażu.

Polecam też obejrzeć mój wideotest opisywanego Nissana:

Galeria zdjęć:

Dane techniczne:

Silnik Benzyna 1.2 DIG-T, 115 KM (4500 rpm), 190 Nm (2000 rpm)
Przeniesienie napędu 6-biegowa skrzynia manualna, przednie koła
Spalanie (miasto, trasa, średnie) 7,2 l / 4,3 l / 5,0 l (test: 7,6 l)
Osiągi V-max 178 km/h, 0-100 km/h w 10,8 sekundy
Cena 55 900 zł (bazowa wersja Visia) / 79 450 zł (Tekna z 1.2 DIG-T) / 91 950 zł (egzemplarz testowy)

2 KOMENTARZE

Najnowsze teksty

Hyundai Tucson 1.6 230 KM Hybrid Executive – TEST

Nowy Hyundai Tucson pojawił się na rynku w 2020 roku i wiele osób zaskoczył swoim wyglądem, który był wyraźnie...