Citroen C1 Shine 1.0 VTi 69 KM. Klasyczne auto miejskie – TEST

Mając do wydania kwotę 35-45 tysięcy złotych na samochód, opcje są dwie. Albo kupujemy używane auto wyższej klasy, albo udajemy się do salonu po mały pojazd – ale nowy, z gwarancją. Wtedy możemy wybrać się np. do salonu Citroena po model C1. Sprawdźmy jak spisuje się ten mieszczuch w najbogatszej wersji Shine, ale bez zaznaczonych opcji dodatkowych.

Gdy już zdecydujemy się na kupno samochodu nowego w podanym na wstępie przedziale cenowym, przed nami pojawia się kolejny wybór. Czy zaoszczędzić kilka tysięcy złotych i wejść w posiadanie najbiedniejszej wersji, czy też dobić do tych 45 000 zł i wybrać egzemplarz, który bardziej będzie odpowiadał poziomem wyposażenia do drugiej dekady XXI wieku. W segmencie A, czyli najmniejszych aut miejskich jest to istotna kwestia, bo np. Citroen C1 w odmianie Live posiada ręcznie sterowane lusterka, nie ma za to radia. Dostajemy zatem auto iście spartańskie, którego poziom wyposażenia nie dla każdego okaże się do „przełknięcia”. Decydując się na droższe odmiany na ekstrawagancję na liście dodatków nie mamy co liczyć, ale płacąc nieprzesadzone pieniądze wszystko co trzeba, na pokładzie dostajemy.

Citroen C1 - 2017

W przypadku Citroena C1 tą droższą, bardziej „cywilizowaną” wersją jest właśnie Shine. Względem bazowej wersji (Live – 36 200) jest ona o 8 600 zł droższa i kosztuje 44 800 zł. Na pokładzie mamy już jednak klimatyzację, elektrykę szyb i lusterek, aluminiowe felgi czy system inforozrywki z ekranem dotykowym. C1 można dodatkowo doposażyć w kamerę cofania, dostęp bezkluczykowy i kilka innych bajerów, ale wtedy cena wędruje już w okolice 50 000 zł. Jest to już pułap, w którym do gry wkraczają przyzwoicie wyposażone auta z wyższych segmentów, więc według mnie właśnie C1 skonfigurowany tak, jak egzemplarz testowy jest najbardziej rozsądnym wyborem jeśli chodzi o ten model. Prześledźmy po kolei, co dostajemy kupując małego Citroena za 45 000 zł.

Nieprzeciętny wygląd

C1 bez dwóch zdań wyróżnia się na ulicy. Zwłaszcza w żywym, czerwonym kolorze, jaki znalazł się na karoserii testowego egzemplarza. Ale nawet, gdyby mały Citroen miał inną barwę lakieru, to i tak wygląd jego przodu gwarantowałby mu odpowiednią ilość zaciekawionych spojrzeń przechodniów. Duża tu zasługa podwójnych świateł – okrągłych „oczu”, z wąskimi i bardziej agresywnymi „brwiami”. Nie jest to wzór, który każdy polubi, ale do takiego małego auta naprawdę on pasuje. O ile w przypadku większych Citroenów trochę kręcę nosem na forsowany w nich w ostatnich latach „zabawkowy” styl, to w przypadku C1 sprawdza się on wyśmienicie.

Miejski Citroen C1

Z tyłu samochodu jest mniej ekstrawagancko, ale też atrakcyjnie. Czarna klapa bagażnika w połączeniu z sympatycznym wzorem świateł projektantom Citroena bez dwóch zdań się udała. „Truskawką na torcie”, jak zwykł mawiać Tomasz Hajto, są 15 calowe felgi aluminiowe. Ten rozmiar punktuje zwłaszcza z przodu, gdzie koła sąsiadują z masywnie wyglądającym zderzakiem.

Nierówne wnętrze

W kabinie mamy mniej ekstrawagancji, niż ma to miejsce w przypadku projektu nadwozia. Dominują tu lekkie, nieco obłe linie. Takie rozwiązanie tworzyłoby fajną harmonię w kabinie, gdyby nie projekt konsoli centralnej. Budzi ona różne skojarzenia – dla niektórych jest to jakiś potwór z innej planty, dla innych Darth Vader. Mnie najbardziej ten element przypomina jakiegoś zaawansowanego robota z filmów science-fiction, którego ktoś porzucił na złomowisku i który postanowił sam się naprawić częściami, które znalazł wśród śmieci. Nie pasuje to według mnie do reszty wnętrza – tym bardziej, że moduł pokryty jest czarnym, połyskującym lakierem, który ciężko utrzymać w czystości. No i który pozwala sądzić, że inspiracją był tutaj jednak Mroczny Lord Sith z Gwiezdnych wojen.

Citroen C1 - wnętrze samochodu

Na szczęście jest to właściwie jedyny dyskusyjny element w kabinie – jeśli przymkniemy na niego oko, to wnętrze Citroena C1 jest naprawdę przyjemną przestrzenią do pokonywania podróży. Materiały są co prawda twarde, ale ich faktura nie wygląda przesadnie tanio. Dodatkowo nie wydają one (przynajmniej po 4500 kilometrów, bo taki przebieg miała testówka) z siebie niepożądanych dźwięków.

Cięcie kosztów widać w kabinie C1 bardziej po zmroku, niż za dnia. Wtedy dostrzeżemy, że sterowniki szyb i lusterek nie doczekały się swojego źródła światła. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku przycisków na kierownicy. Po ciemku uwagę przykuwa jednak kolorowy ekran LCD o przekątnej 7 cali. Jego funkcjonalność sprowadza się do obsługi multimediów (radio, USB, AUX, Bluetooth), telefonu oraz wyświetlania podstawowych informacji z komputera pokładowego. Należy jednak pochwalić, że taki wygodny wyświetlacz dostępny jest w odmianie Shine bez dopłat. Dodatkowo na plus wypada sposób jego działania – z dotykiem nie ma problemów, obsługa telefonu jest iście wzorowa.

Citroen C1 - tylna kanapa

Pasażerowie siedzący z przodu, co nie jest niespodzianką, na brak miejsca nie będą mogli narzekać. Citroen C1 pozwala na zajęcie odpowiedniej pozycji za kierownicą, a na dodatek oferuje bardzo wygodne fotele. Z odpowiednimi proporcjami miękkości i twardości, dobre trzymające w zakrętach, całkiem też ładnie wyglądające. Z tyłu jest już trochę gorzej. To też niespodzianka nie jest, bo przecież mamy tu do czynienia z małym autem z segmentu A. Przy swoich 185 centymetrach wzrostu na nogi wolnej przestrzeni nie miałem wcale. Na szczęście oparcia przednich foteli są miękkie i materiałowe, więc nie powoduje to przesadnego dyskomfortu. Z przestrzenią na głowy sytuacja wygląda podobnie. Miejsca nie miałem na tyle, żebym mógł się maksymalnie wyprostować, ale nie musiałem też za bardzo się garbić, więc taka ilość przestrzeni w „osi Y” nie była irytująca.

Bagażnik oferuje 196 litrów przestrzeni, co nie czyni go rekordzistą w swojej klasie. Niektórzy rywali potrafią wygospodarować z tyłu o 30-50 litrów więcej. Jeśli jednak około 200 litrów pojemności nam wystarczy, to dostaniemy standardowe proporcje przestrzeni bagażowej dla aut tej klasy – stosunkowo wysokie, krótkie. Dodatkowo łatwo można złożyć oparcia tylnej kanapy, zwiększając ilość miejsca do 780 litrów.

Citroen C1 - felgi 15 cali

Fajny sposób prowadzenia

Auta miejskie mają pewną cechę charakterystyczną – kierownica pracuje w nich wyjątkowo wręcz lekko. Przydaje się to oczywiście podczas manewrowania w ciasnych, miejskich ulicach, bo nie musimy się wtedy namęczyć kręcąc kołem kierowniczym. Jednocześnie pozbawia to trochę kierowcę czucia auta i precyzji podczas jazdy z większymi prędkościami. Citroen C1 wyróżnia się na tle swoich małych kolegów, ponieważ kierownica stawia w nim całkiem solidny opór. Wciąż w skali 1-10 jest to co najwyżej 3,5, ale i tak jak na segment A to sporo.

Przekłada się to na dobre właściwości jezdne, bo samochód nawet przy szybciej pokonywanych łukach zapewnia odpowiednią pewność i poczucie kontroli. Oczywiście jak się nie przesadzi, bo małe auta miejskie (przynajmniej prosto z fabryki, bez modyfikacji) do typowo sportowego „brania” łuków się nie nadają. Pod względem komfortu C1 wypada również pozytywnie. Krótki rozstaw osi oczywiście nie pozwoli na osiągnięcie wybierania nierówności na poziomie znacznie większych aut, ale jak na swoje gabaryty Citroen radzi sobie bez zarzutu. Zawieszenie kulturalnie wybiera nierówności, przy czym francuzi nie przesadzili tutaj z jego miękkością, więc na nadmierne przechyły nie narzekałem.

Nowy Citroen C1

Miejskie auto powinno być zwinne. W przypadku C1 możemy mówić o typowym promieniu zawracania dla aut z segmentu A z silnikiem umieszczonym z przodu. Nie są to wyniki powalające, w stylu zawracającego niemal w miejscu Renault Twingo czy Smarta Fortwo (w obu jednostka napędowa znajduje się pod klapą bagażnika), ale też nie wyróżniają się na minus. Citroenem można bardzo sprawnie manewrować na wąskich przestrzeniach. Niezła widoczność i łatwe wyczucie krańców nadwozia sprawia, że nawet jak musimy zawrócić „na trzy”, to nie jest to zbyt duże wyzwanie.

Napisałem, że widoczność jest niezła, a nie dobra, ponieważ z przodu opadająca maska i długie podszybie sprawiają, że trochę niższe osoby będą musiały zadzierać głowę, aby dokładnie ocenić czy C1 „przejdzie”, czy nie. Jest to cecha praktycznie wszystkich współczesnych aut tego typu, więc Citroen wpisuje się w panujące trendy. Generalnie jazda nim w mieście nie sprawia większych trudności.

Citroen - silnik 1.0 VTi

Klasyczny silnik

Pod maską samochodu testowego pracował wolnossący, 3-cylindrowy silnik 1.0 VTi o mocy 69 koni mechanicznych. Jest to typowa mała jednostka starszego typu, ze wszystkimi cechami takich silników – tymi bardziej pozytywnymi i mniej. Bez dwóch zdań do kategorii zalet zaliczyć wypada spalanie. Jadąc w mieście w godzinach szczytu trzeba się mocno starać, żeby przekroczyć w niej barierę 7 litrów. Jazda w terenie zabudowanym w mniej hardcore’owych godzinach oznacza ubytek około 6 litrów na każde 100 przejechanych kilometrów. Poza miastem jest jeszcze lepiej, bo 4,5-5 litrów spokojnie można wyciągnąć. Nawet przy prędkościach autostradowych, kiedy to jednostka wykorzystuje praktycznie 100% swojego potencjału spalanie nie przekracza 7 litrów, więc jest naprawdę dobrze.

Już nie tak jednoznaczną zaletą jest jej charakterystyka pracy. Tzn. niektórzy postrzegać to będą jako wadę, inni wręcz przeciwnie. 1.0 VTi w Citroenie C1 lubi wysokie obroty. Poniżej 2000 obrotów wyraźnie czuje się on nieswojo, nieprzyjemnie wibruje i w zależności od tego na jakim biegu jedziemy ma on wtedy średnio-słabą dynamikę (biegi 1-3) albo praktycznie nie ma jej wcale (biegi 4-5). Trzeba go kręcić na wyższe obroty, wtedy przy miejskich prędkościach 0-70 km/h jest naprawdę przyzwoicie. Nie będzie to dla każdego zaleta, ponieważ na wysokich obrotach 3-cylindry wydają charakterystyczny i dosyć donośny dźwięk. Na szczęście Francuzi dają klientom wybór, ponieważ w ofercie dostępny jest również 1.2 PureTech 82 KM. Tam wyższa moc i moment obrotowy, dostępny dodatkowo od niższych partii obrotów sprawiają, że do osiągnięcia wystarczającej dynamiki nie potrzeba już kręcić silnika pod czerwone pole.

Citroen C1 - kierownica

Największym wyzwaniem dla 1.0 VTi jest jazda w trasie. Tam do około 120-130 km/h jest przyzwoicie, ponieważ silnik nie przyspiesza brawurowo, ale nie trzeba z lupą oglądać czy prędkościomierz drgnął, czy nie. Dopiero powyżej 130 km/h dynamika robi się zauważalnie słabsza, wzrasta też hałas w kabinie, więc do jazdy lewym pasem na autostradzie to auto się niezbyt nadaje, ale jak na swoje miejskie przeznaczenie takie możliwości w trasie są wystarczające. Mówię tu oczywiście o nieobciążonym aucie, bo z kompletem pasażerów i bagażu słowo „wystarczające” może już nie być najbardziej fortunne.

W testówce silnik sprzężony był z manualną, 5-biegową skrzynią. Nie wyróżnia się ona niczym szczególnym, ale też nie irytuje – po prostu solidna, dobra przekładnia. Piszę o tym, ponieważ Citroen C1 oferowany jest też z elektronicznie sterowaną, zautomatyzowaną skrzynią ETG. Nie miałem okazji jeździć nią akurat w C1, ale w Skodzie Citigo podobne rozwiązanie było wręcz dramatycznie. Stawiam, że w C1 byłoby podobnie, bo w przypadku ETG sprint do „setki” wydłuża się o niemal 3 sekundy (13 vs 15,9 s) – co o czymś świadczy. Zatem kupując małego Citroena lepiej wydać mniej na tradycyjną przekładnię, a zaoszczędzone pieniądze lepiej wydać na jakieś dodatki w wyposażeniu.

Citroen C1 - auto miejskie

Podsumowanie

Citroen C1 to naprawdę sympatyczne auto, które jednak nie ma czegoś w kwestii właściwości jezdnych i użytkowych, co sprawiłoby, że napisałbym tutaj „kupno innego samochodu z segmentu A to zachowanie sprzeczne z rozsądkiem”. Po prostu w tej klasie, gdzie oszczędności cenowe muszą być obecne, ciężko jest się wyróżnić. C1 może jednak przekonać swoim wyglądem. Jest on nietuzinkowy i (według mnie) ładny, a kupując małe auta zazwyczaj wyróżnienie się w tłumie jest cechą pozytywną i pożądaną.

Dlatego jeśli aparycja niewielkiego Citroena przypadnie komuś do gustu, to może śmiało się tym autem bliżej zainteresować, bo w innych aspektach – tych bardziej użytkowych – na pewno go ono nie rozczaruje.

Polecam też obejrzeć mój wideotest opisywanego Citroena:

Galeria zdjęć:

Dane techniczne:

Silnik Benzynowy 1.0 VTi, 69KM (6000 rpm), 95 Nm (4300 rpm)
Przeniesienie napędu 5 biegowa skrzynia manualna,  przednie koła
Spalanie (miasto, trasa, średnie) 5,0 l / 3,6 l / 4,1 l (test: 5,6 l)
Osiągi V-max 160 km/h, 0-100 km/h w 13 sekund
Cena 36 200 zł (bazowa wersja Live) / 44 200 zł (Shine z tym silnikiem) / 44 800 zł (egzemplarz testowy)

2 KOMENTARZE

  1. „(…) w ofercie dostępny jest również 1.2 PureTech 82 KM. Tam obecność turbiny sprawia, że do osiągnięcia wystarczającej dynamiki nie potrzeba już kręcić silnika pod czerwone pole.”
    Panie redaktorze – litości! Gdzie jest turbina w tym silniku???

Najnowsze teksty

Nowa Skoda Superb 2.0 TDI 150 KM – TEST

Liftbacki o eleganckiej bryle limuzyny czy kombi, na dodatek bez przesadnej elektryfikacji. Coraz mniej spotkać można samochodów tego typu...