24 sezon Top Gear zmierza ku końcowi – przedostatni odcinek składał się na dobrą sprawę z dwóch segmentów. Jednego bardziej udanego i drugiego mniej, chociaż to nie była do końca wina ekipy realizującej program. Przyjrzyjmy się 24×06 bliżej.
Zgodnie z tradycją przestrzegam przed spoilerami, których nie będzie brakowało poniżej. Jeśli ktoś opisywanego odcinka TG nie widział, to czyta dalej na własną odpowiedzialność.
Mercedes AMG-GT R – test
Przedstawiając swoją opinię o odcinkach w przeszłości – Top Gear jeszcze z czasów Clarksona i spółki, The Grand Tour, czy nowego TG – czasami trochę kręciłem nosem przy testach samochodów na torze. Wynikało to z faktu, że ile razy można jeździć samochodem w tym samym miejscu? Całkowicie rozumiem, że tylko w kontrolowanym środowisku realizatorzy mogą pozwolić sobie na te wszystkie kosmiczne ujęcia, zaangażowanie dźwigów na których umieszczane są kamery itp. Nie zmienia to jednak faktu, że robi się to z czasem trochę monotonne. Gdybym ja każdy samochód, który testuję fotografował w tym samym miejscu, to też nie wyglądałoby to zbyt fajnie. Mimo, że niektóre miejscówki wolę bardziej, inne mniej – bo jest większa możliwość ustawienia samochodu czy mniejsza szansa, że ktoś się przyczepi, że jego biała ściana na zdjęciach nie może się znaleźć – to staram się utrzymać dywersyfikację.
W Top Gear tego nie ma, chociaż czasami testy są tak fajne, że zupełnie przestaje mi to przeszkadzać. Dokładnie tak było w przypadku recenzji Mercedesa-AMG GT R w opisywanym Top Gear S24E06. Przede wszystkim sam samochód jest niezmiernie ciekawy, co już daje materiałowi filmowemu inicjalny plus. Po drugie ujęcia – to już standard dla tego programu, są rewelacyjne. Na koniec element, bez którego dwa pierwsze straciłyby swoją wartość – Matt LeBlanc naprawdę dobrze i kompleksowo podszedł do sprawdzenia Mercedesa od AMG. Kombinacja tych wszystkich elementów sprawiła, że śmiem twierdzić, że odcinek 6 przyniósł nam najfajniejszy test na torze Top Gear w tym sezonie.
Wycieczka na Kubę
Na wstępie pisałem, że jeden materiał w 24×06 był lepszy, a drugi gorszy. Skoro wychwalałem test Mercedesa, to teraz przychodzi czas na tą gorszą część. Mniejsze uznanie do niej wynikało z przeszłości, a konkretnie z tego, co widziałem ponad rok temu. Chodzi mi tu o Top Gear USA, które w swoim ostatnim sezonie (ostatnim w ogóle, bo History Channel niestety nie przedłużyło licencji) również wybrało się do tego kraju.
Przypomniałem sobie przed napisaniem tego tekstu tamten epizod i podtrzymałem swoje zdanie – trójka z USA zrobiła lepsze show wyjeżdżając na Kubę, według mnie trochę lepiej oddała specyfikę tego kraju pod względem motoryzacyjnym. W S24E06 brytyjskiego Top Gear ta podróż była trochę zwyczajna – nie słaba, ale nie zapadająca specjalnie w pamięci. Tutaj warto brać poprawkę, że fanem klasycznej motoryzacji z lat 50 i 60-tych nie jestem, więc jeśli ktoś się tym pasjonuje to ten materiał będzie pewnie odbierał zupełnie inaczej. Niemniej żałuję, że amerykańska wersja programu została skasowana, bo naprawdę niczym nie ustępowała ona odmianie z UK, a jak pokazuje wizyta na Kubie, nieraz okazywała się lepsza.
Odcinek 6 to kolejny „typowy” dla formuły tego programu epizod. Bez fajerwerków, ale utrzymany na solidnym poziomie. Taki, który miło się ogląda. Zobaczymy co przyniesie ostatni epizod 24 sezonu, ale stawiam, że utrzyma pozytywne wrażenie, jakie robi Top Gear z nowym składem osobowym.
[…] epizodach to Matt LeBlanc odpowiadał za testy torowe i wychodziło mu to naprawdę nieźle (a czasami wręcz bardzo dobrze), ale jednak Harris w mojej opinii najbardziej potrafi „zajarać” motoryzacją i danym […]