Wpływu możliwości warunkowego skrętu w prawo, czyli tzw. zielonej strzałki na płynność poruszania się po naszych drogach nie można nie docenić. Przy swoich zaletach ma ona jednak jedną wadę w postaci możliwości generowania kolizji pomiędzy skręcającymi samochodami, a osobami na przejściu. Tę kwestię mają rozwiązać nowe przepisy. Tylko czy faktycznie to się stanie, czy po prostu zwiększą się korki i pojawi się kolejne pole w walce „kierowcy kontra rowerzyści”?
Według rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury od drugiej połowy 2016 roku zielona strzałka nie może być stosowana na skrzyżowaniach, gdzie jej obecność wprowadzałaby kolizyjność z prostopadłym ruchem rowerowym. Czyli prosto mówiąc – tam, gdzie rowerzyści mają swój dedykowany przejazd z osobnym sygnalizatorem, tam możliwości warunkowego skrętu w prawo dla kierowców nie będzie. Przy wielu skrzyżowaniach, na których większość kierowców skręca w prawo takie zmiany oznaczają jedno – zwiększenie korków.
Poprawa bezpieczeństwa?
Ochrona rowerzystów przejeżdżających przez pasy na skrzyżowaniach na pewno była głównym powodem tych zmian przez urzędników. Nie ulega wątpliwości, że nowe przepisy zwiększą bezpieczeństwo w tym obszarze, bo sytuacje kolizyjne na wielu skrzyżowaniach zostaną wyeliminowane. Zastanawiam się tylko czy te korzyści są warte strat związanych z większymi korkami, a co za tym idzie zintensyfikowaną emisją spalin. A to na pewno będzie miało miejsce, bo nieraz prawoskręt z zieloną strzałką ma większą przepustowość niż na świecącym się „tradycyjnym” zielonym świetle – np. na skrzyżowaniach, na których ruch pieszy na przejściach równoległych do jezdni jest duży.
Tymczasem wystarczyłoby, zamiast likwidować strzałki, skuteczniej karać kierowców za stwarzanie niebezpiecznych sytuacji podczas warunkowego skręcania w prawo i edukować rowerzystów. Ten drugi punkt jest niemniej istotny, bo nawet najuważniejszy kierowca, który zatrzyma się na strzałce nie zauważy rowerzysty, który wyskakuje z dużą prędkością z mało widocznego z wnętrza samochodu miejsca. Nie ma co ukrywać – wielu rowerzystów jeździ bardzo agresywnie i zdaje się zapominać, że przepisy ich też obowiązują. Gdyby każdy kierowca stawał przed przejściem z zieloną strzałką, a rowerzyści uważnie i co najważniejsze wolniej, przejeżdżaliby przez jezdnie to nowe przepisy nie musiałyby być wprowadzane.
A tak to przy stosunkowo niewielkiej poprawie bezpieczeństwa w niektórych miejscach, zwiększą się w nich korki, zanieczyszczenie powietrza i animozje pomiędzy dwu i czterokołowymi użytkownikami dróg. A te ostatnie nawet bez wprowadzenia nowych przepisów prawa są złe i obie strony mają wkład w ten stan rzeczy.