Seria 1 The Grand Tour zbliża się powoli do końca. W 11 odcinku otrzymaliśmy wyprawę drogową w stylu, który mocno przyczynił się do wykreowania legendy Top Gear. Z pewnymi zmianami, które nie do końca wyszły TGT na dobre.
Spis wszystkich wyemitowanych odcinków show Clarksona i spółki na Amazon Prime znaleźć można w tym miejscu. Poniżej znajdują się spoilery dotyczące S01E11, więc jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji go zobaczyć, to z góry ostrzegam :)
Test Abarth 124 Spider
Tradycją w The Grand Tour staje się, że odcinki zaczynają się od testu na torze. Tym razem Richard Hammond sprawdził jak radzi sobie nowy roadster w ofercie Fiata w swojej najostrzejszej wersji, sygnowanej logiem Abarth. Tak jak już niejednokrotnie podkreślałem – wolę, gdy tego typu testy nie ograniczają się do toru testowego Eboladrome, a samochody wyjeżdżają też na „prawdziwe ulice”. Tutaj tego nie było, ale trudno jest mi traktować to jako wadę i do czegoś się przyczepić.
Ujęcia jak zawsze wymiatały, podobnie jak montaż. To jest niesamowite, że ekipie z Amazon udaje się co tydzień dostarczać filmy, które jakością nie odbiegają od reklam tworzonych przez producentów samochodów, a które są od spotów kilkukrotnie dłuższe. Naprawdę klasa pod względem technicznym, ale i merytorycznym. Richard bardzo fajnie przedstawił samochód i miło mi się jego test 124 Spider oglądało.
Klasyczne Maserati we Francji
Na materiał tego typu długo czekałem – w 11 odcinku, w końcu mieliśmy otrzymać coś w stylu „cheap car challenge”, z którego słynęło Top Gear. Tym razem prowadzący postanowili sprawdzić, czy stare Maserati, kosztujące tyle co kilkuletnie hatchbacki, są dla nich dobrą alternatywą. Aby się tego dowiedzieć postanowili wybrać się w podróż z północy na południe Francji.
Wydawało się, że w S01E11 wszystko będzie idealnie – fajny pomysł na materiał, interesujące samochody, które na dodatek są wiekowe, więc okazji do awarii i różnych śmiesznych przygód nie będzie brakować. I na początku faktycznie było super – przedstawienie samochodów, tradycyjne przekomarzanie się, później krótkie sprawdzenie na torze.
Później jednak tempo moim zdaniem siadło, a przyczyną tego był brak jasno sprecyzowanej serii wyzwań. Zdaję sobie sprawę, że ekipa The Grand Tour pewnie ma związane ręce przez BBC, bo prawa do Top Gear i charakterystycznych elementów programu, wciąż posiada brytyjska stacja, ale fakt zostaje – brakowało ich tu bardzo.
Bez tego otrzymaliśmy podróż, która według mnie była trochę chaotyczna. Jazda na południe, jazda po plaży, jazda po ciasnych miejskich ulicach – to fajnie się oglądało, w dodatku było sporo zabawnych momentów, ale osobiście nie czułem, by te elementy zbliżały nas do odpowiedzi na pytanie czy Maserati faktycznie są alternatywą dla hatchbacków.
Finałem The Grand Tour S01E11 był wyścig do Wielkiej Brytanii – ostatnia osoba w UK sprzedaje swój samochód. Kara była wprost genialna, więc liczyłem na prawdziwy, trzymający w emocjach do końca pojedynek. Niestety o ile brak wyzwań okazał się drobną niedogodnością, tak tutaj solidnie się rozczarowałem. Na początku było świetnie, ale finał wyścigu był mocno wymuszony. Zniszczony samochód James’a, Richard jadący między kontenerami – to nie było starcie w starym stylu, gdzie prowadzącym naprawdę zależało na zwycięstwie, a ponieważ jeździli po prostu w ruchu ulicznym, to można było w 100% wczuć się w ich zmagania. Tutaj tego nie było i żałuję, bo warunki były idealne. Chociaż przyznaję, że dynamika ujęć z jazdy Maserati 430 między kontenerami była niesamowita.
Studio – namiot The Grand Tour
Początek to zbyt dużo lokalnych akcentów – prowadzący starają się sobie zjednać publiczność z kraju, w którym się znajdują i to jest naturalne, ale moim zdaniem wstęp czasami jest o te 30% zbyt długi. W odcinku 11 tak dla przykładu było. Ale da się z tym żyć. Sekcja newsów naprawdę fajna – ciekawe tematy, śmieszne żarty. To mi się podoba.
Śmierć gwiazdy zupełnie dla mnie nie miała sensu – tutaj aż prosiło się o jakieś nawiązanie do potwora z Loch Ness, skoro byli w tym mieście. A eksplozja… no nie wiem. Mam nadzieję, że 2 sezon TGT będzie pozbawiony w ogóle fragmentów z gwiazdami, bo to się po prostu nie sprawdza. Podobnie jak Jeremy zatrudniający obcokrajowców jako, w pewnym sensie, służących. Nie mam nic do żartów na tle narodowościowym i stereotypowym, ale te po prostu nie są zbyt śmieszne. A fragment z Hinduską był po prostu słaby. Lepiej wychodzi, gdy prowadzący robią jaja z siebie.
Podsumowując, The Grand Tour S01E11 był odcinkiem fajnym, ale z niewykorzystanym potencjałem. Żałuję, że w pogoni za byciem zabawnym i efektownym, prowadzący stają się czasami sztuczni. Od niszczonego samochodu James’a zdecydowanie wolałbym klasyczny wyścig pokroju tego po Londynie czy Petersburgu w różnych środkach transportu. Tam fajerwerków nie było, ale emocje czyniły te materiały wyjątkowymi, a odcinki TG zapadały w pamięci na lata. Epizod 11 w 1 sezonie TGT moim zdaniem zostanie znacznie szybciej zapomniany.
Kolejny trafnie zrecenzowany odcinek. W pełni się zgadzam że TGT nie dorównuje staremu TG.
Dzięki za miłe słowo :)
Niestety, ale muszę się zgodzić.
Nie wiem czy to dobre źródło problemów, ale wygląda, jak by brakowało kasy ?
W TopGear była rozpierducha, ZAWSZE.
Tutaj jakoś 'szanują’ te samochody.
Tam były jajca z przeróbek, kolizji, przepychanek itp.
W tym odcinku jak wjechali na wprost siebie, powinni wjechać w siebie i palić kapcia -przepychając się. To było by dobre, a nie tylko 'zjedz mi z drogi, wjechales w jednokierunkowa nie od tej strony’….
Jestem MEGA fanem TopGear czy właściwie trójki z TopGear, ale mam wrażenie że teraz pokazują ich urlop a nie pracę…
Celnie powiedziane o tym urlopie.
hmm ponowie poczekajmy do drugiej serii the grand tour tak naprawde szuka swojej drogi dajmy czas. popatrzmy na pierwsze odcinki top gear. ja jestem spokojny o to ze druga seria bedzie duzo lepsza.
[…] Przeczytaj ją […]
[…] tutaj opinia Matta, który dosyć mocno skrytykował testowany samochód, a spodziewałem się, że wzorem The Grand Tour opinia będzie […]