Przedostatni odcinek 1 sezonu The Grand Tour przełamał niezbyt dobrą passę, którą miał ten program w kilku poprzedzających go tygodniach. No i kolejny raz udowodnił co jest potrzebne, by TGT dobrze się oglądało.
Lista wszystkich odcinków programu wraz z opiniami o nich znajduje się w tym miejscu. Tradycyjnie ostrzegam przez spoilerami, których nie będzie brakować w recenzji S01E12 poniżej.
Test Lexusa GS-F
Jeśli miałbym wskazać najlepszy test wyłącznie na torze w pierwszym sezonie The Grand Tour, to mój wybór padłby właśnie na ten z odcinka 12. Na taki werdykt wpłynął fakt, że auta pokroju GS-F są dla mnie ciekawsze i bardziej realne, niż kosztujące fortunę egzotyczne supersamochody, które większość osób będzie widzieć wyłącznie na zdjęciach lub filmach.
Na dodatek motyw z wybuchającymi zwierzętami, będący nawiązaniem do tego, że Lexus opiera się modzie na downsizing był po prostu genialny i zbudował fajny klimat całego materiału. No i Jeremy Clarkson, który testował GS-F zrobił to wzorowo, a ujęcia jak zawsze wymiatały – czego chcieć więcej po kilku minutowym materiale przedstawiającym samochód? :)
Pojedynek SUV
Bentley Bentayga, Jaguar F-Pace i Range Rover – te samochody zabrali do Niemiec prowadzący, by sprawdzić który z nich jest najlepszy. Motyw standardowy, można rzec, że oklepany, ale co z tego, skoro obronił się on wykonaniem? Ten materiał, z resztą jak i cały The Grand Tour S01E12 pokazał, że klasyka w wykonaniu Clarksona, Hammonda i Maya jest tym, co najlepiej się ogląda.
Przede wszystkim tutaj mieliśmy poważne (oczywiście jak na poziom TGT) podejście do tematu – nie było jakiś wymyślnych, a co za tym idzie przekombinowanych wyzwań czy fragmentów. Po prostu wycieczka ciekawymi i zróżnicowanymi samochodami, podczas której prowadzący robili to, co zapewne każdy fan motoryzacji robiłby na ich miejscu. Przegazówki w tunelach, szybka jazda po górskich drogach, testowanie prędkości na autobahnie. Naprawdę przyjemnie się to oglądało.
No i muszę przyznać, że sama końcówka 01×12, czyli wyścig po terenie czegoś, co przypominało kamieniołom naprawdę wymiatała pod względem dynamiki, ujęć i emocji.
Studio – namiot
Wysoki poziom tego odcinka The Grand Tour udzielił się również fragmentom w studio – tematy poruszane przez prowadzących były zarówno interesujące i zabawne, jak i związane z motoryzacją, co stanowiło idealną kombinację. Na duży plus muszę też zaliczyć krótką wstawkę o systemach launch control, które stosowane są w samochodach – materiał z Porsche 911 był doskonały :) Jedynym słabym punktem ponownej wizyty TGT w Loch Ness było zaproszenie gwiazdy do Celebrity Brain Crash. Dla mnie ten segment jest tak niepotrzebny, że aż zęby bolą podczas jego oglądania.
The Grand Tour w S01E12 po raz kolejny pokazał jaka formułą jest najlepsza, jeśli chodzi o ten program. Dużo samochodów, kontrolowany poziom wygłupów, malownicze krajobrazy. Jeśli ostatni odcinek tej serii trzymać będzie poziom 01×12 to jestem spokojny o godne zakończenie 12 tygodniowego maratonu z nowymi przygodami Clarksona, Hammonda i Maya.
[…] Przeczytaj ją […]
[…] wyzwaniach, gdzie przydałby się 4 kierowca Amerykanin byłby jak znalazł. Chociażby podczas porównania SUV’ów z S01E12 i pojedynku na prostej z BMW X5 […]