Kupując sedana lub kombi oparte o samochód z segmentu B klienci oczekują przestronnego, praktycznego auta za niewygórowaną cenę. Decydując się na Skodę Rapid można jednak przyjąć inne założenie i skonfigurować samochód, za który zapłacimy więcej i od którego możemy również więcej oczekiwać. I właśnie na test takiej, bardzo ciekawej odmiany Rapida zapraszam.
By zobrazować o czym piszę na wstępie sięgnę po cennik Skody Rapid i przytoczę jedną kwotę – 54 900 zł. Jest to cena za bazową odmianę samochodu w wersji Spaceback (na moment pisania tego tekstu wyprzedaże rocznika 2015 pozwalają oszczędzić niemal 10 000 zł). Tymczasem testowany egzemplarz wyceniony został na 92 300 zł (wersja Ambition + dużo dodatków). Różnica ta sprawia, że o Rapidzie ciężko jest powiedzieć, że jest to budżetowy środek lokomocji dla rodziny.
Płacąc niemal 100 000 zł za samochód wchodzimy na inny poziom jeśli chodzi o oczekiwania (dotyczące np. prezencji, komfortu), rośnie też konkurencja. Dlatego poniżej postaram się odpowiedzieć na pytanie czy Rapid za w tym pułapie cenowym ma czego szukać, czy nie.
Wygląd zewnętrzny
Zacznijmy od tego jak samochód się prezentuje. Tutaj powiem krótko – świetnie. Współczesne Skody generalnie mogą się podobać, ale w podstawowych wersjach są dosyć „niewidzialne” na ulicy. Spotykamy je tak często, że w odmianach na stalówkach z kołpakami, czy zwykłymi reflektorami giną w tłumie.
Kilka zabiegów stylistycznych sprawiło, że z testowanym Rapidem jest inaczej. Zacznijmy od lakieru – żywy, jasnoniebieski, doskonale kontrastujący z czarnym dachem i częścią tylnej klapy. Ta kombinacja, do której doszły jeszcze połyskujące, czarne lusterka i duże, 17 calowe felgi, tworzy samochód, który zwraca uwagę i wywołuje naprawdę pozytywne wrażenia. Zwłaszcza z boku i z tyłu to moim zdaniem – wraz z nowym Superbem – najładniejsza Skoda. Zatem w przypadku wyglądu – widzimy za co płacimy.
A jak w kabinie?
Wnętrze Rapida jest typowe dla Skody – proste, uporządkowane, stonowane. Taka droga obrana przez czeskich designerów ma zarówno swoich przeciwników, jak i zwolenników. Przedstawiciele pierwszej grupy od zawsze kręcą nosem, że kabina jest ponura i generalnie nudna. Reszcie to nie przeszkadza i patrząc na to, jakie lokaty zajmują Skody w rankingach sprzedaży wyraźnie widać, że grupa ta jest liczna.
I ja też się do niej zaliczam. Zgodzę się z tym, że kabina w Skodzie Rapid w porównaniu do konkurencji np. z Francji czy Włoch jest miejscem, nad urodą którego człowiek się nie zastanawia. Ale w tej prostocie tkwi wzorowa ergonomia.
Wsiadając do Rapida od razu łapie się co do czego służy. Na kierownicy mamy obsługę komputera i radia. Klimatyzację obsługujemy pokrętłami i przyciskami w dolnej części deski rozdzielczej. Ekran LCD obudowany jest przyciskami, przez co menu ma możliwie mało poziomów. Obsługa wszystkiego została pomyślana tak, by kierowca nie zastanawiał się jak z poszczególnych systemów skorzystać, tylko po prostu korzystał.
A w testowanym Rapidzie ma z czego korzystać, bo przy jego konfigurowaniu ktoś chyba wcisnął „Ctrl + A” na klawiaturze, zaznaczając wszystko. Panoramiczny dach, nawigacja, klimatyzacja, pełna elektryka, czujnik deszczu i zmierzchu, radar sygnalizujący o potencjalnej kolizji, ksenony, skórzana kierownica, dostęp bezkluczykowy. Jest tego sporo, a wymieniłem tylko najbardziej rzucające się w oczy elementy. Pod względem wyposażenia zatem nic nie brakuje i podróżując Skodą często czujemy na co przeznaczone zostały dodatkowe tysiące złotych ekstra względem wersji podstawowej.
Jakość i przestrzeń
Jeśli chodzi o materiały użyte do wykończenia kabiny to poza kierownicą, gałką zmiany biegów, podłokietnikami są one twarde jak skała. Cudów nie ma, jeśli chcemy mieć powszechniejszą miękkość trzeba pytać w salonie o samochody z wyższych segmentów. Na co dzień jednak nie przeszkadza to przesadnie, bo te miejsca, z którymi stykają się dłonie kierowcy i pasażerów są wykończone odpowiednio miękkimi materiałami, a całość jest dobrze spasowana, przez co „nic nie puka, nic nie stuka”.
Pod względem ilości miejsca dwójka pasażerów z tyłu nie będzie miała podstaw do narzekania. Na nogi nawet osoba mająca ponad 180 cm, siedząca za kierowcą o takim samym wzroście będzie miała jeszcze kilka centymetrów zapasu. Nad głową aż tak dobrze nie jest, ale elektryzowanie sobie włosów o podsufitkę nie powinno być realnym zagrożeniem dla osób siedzących w drugim rzędzie, o ile nie mają bardzo bujnej fryzury lub nie grają w NBA. Trzeci pasażer z kolei narzekał będzie na to, że między jego nogami znajduje się bardzo duży tunel środkowy.
Bagażnik liczy sobie solidne 415 litrów. Na plus wypada zaliczyć regularne kształty kufra i obecność kilku zmyślnych rozwiązań, takich jak uchwyty na torby z zakupami, półki nad nadkolami czy odwracaną podłogę. Z jednej strony jest materiałowa, idealna na lato, a z drugiej gumowa, idealna na zimę. Simply Clever jak się patrzy.
Ruszamy w drogę
Test Skody Rapid akurat zbiegł się z moim wyjazdem na Poznań Motor Show 2016, więc okazja do sprawdzenia zachowania się samochodu w różnych warunkach była wymarzona – autostrada, drogi krajowe, miasto. Wszystkiego po trochu.
Zacznijmy od drogi szybkiego ruchu, która odpowiedziała na 2 pytania. Pierwsze dotyczyło wyciszenia przy wyższych prędkościach – to jest całkiem dobre. Silnik pracuje bardzo kulturalnie, więc ten element nawet przy 140 km/h nie doskwiera pasażerom. Sam szum powietrza jest słyszalny, ale akceptowalny. Wystarczy trochę zwiększyć głośność radia i problemu nie ma. Jeśli chodzi o dynamikę przy wyższych prędkościach, to silnik 1,2 TSI o mocy 110 KM radzi sobie całkiem dobrze, o ile nie zapomnimy trzymać go na odpowiednich, trochę wyższych obrotach.
Jako, że Autostrada A2 jest z roku na rok coraz droższa, to opłacalne jest część trasy pokonać po Drodze Krajowej 92. To była dobra okazja, by sprawdzić kolejne rzeczy: jak Skoda radzi sobie w zakrętach oraz jak sprawuje się zawieszenie. I w tych aspektach znowu Rapida muszę pochwalić.
Kierownica w Skodzie chodzi z trochę zbyt małym jak dla mnie oporem, ale układowi kierowniczemu nie można zarzucić braku precyzji. Jadąc czujemy, że to my prowadzimy samochód, a nie tylko nadajemy mu z grubsza kierunek. Samochód żwawo reaguje na intencje kierowcy i dopóki nie zapomnimy, że nie mamy do czynienia z odmianą RS, to będziemy czerpać z pokonywania kolejnych zakrętów sporo frajdy.
Zawieszenie, jak na samochód z koncernu VAG przystało, jest stosunkowo sztywne. Mnie to pasuje, bo pozytywnie wpływa na pewność prowadzenia, ale miłośnicy aut „płynących” po drodze mogą nie być zachwyceni. Na nawierzchniach gorszej jakości nierówności są wyraźnie odczuwalne, ale ten fakt rekompensują dwie rzeczy. Po pierwsze kulturalna praca zawieszenia, które bez nadmiernych hałasów zmaga się z przeciwnościami losu. Po drugie – fotele. Zapewniają symboliczne trzymanie boczne, ale są szalenie wygodne i nawet kilka godzin spędzonych na nich nie powoduje dyskomfortu.
Wjeżdżając do miasta mogłem ocenić kolejne rzeczy. Chociażby widoczność podczas parkowania – dzięki regularnym kształtom nadwozia i dużym szybom ocena gdzie kończy się nadwozie nie jest trudna, a w razie czego z pomocą przychodzą czujniki. Drugim elementem jest zwinność. Zmiana pasa, manewrowanie w ciasnych uliczkach, zawracanie. W tych aspektach lekki opór kierownicy staje się zaletą i samochód radzi sobie bardzo dobrze. Skrzynia biegów Skody Rapid przy częstej zmianie przełożeń też „daje radę”. Aby wbić wsteczny trzeba było użyć większej siły – nie wiem czy to przypadłość testowego egzemplarza czy przekładni ogółem. Z biegami do przodu jest znacznie lepiej – wchodzą precyzyjnie, z odpowiednim (chciałoby się, by był większy, ale nie zapominajmy o przeznaczeniu opisywanego samochodu) oporem.
We wszystkich tych trzech środowiskach testowych apetyt na paliwo silnika 1,2 TSI trzymany był w ryzach. W mieście spalanie wyniosło około 7-8 litrów. W trasie spokojnie można zejść do 5-6, a jadąc na autostradzie wskazania komputera pokładowego oscylować będą wokół 7,5 litra. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że 110 KM w Skodzie, dzięki turbinie dającej przyjemnego kopa od około 2000 obrotów na minutę, zachęca do dynamicznej jazdy, są to dobre wyniki.
Skoda Rapid – czy warto?
Z tego co napisałem powyżej nie trudno wywnioskować, że Skodę Rapid oceniam pozytywnie. Ma kilka pomniejszych minusów, ale bledną one w zestawieniu z plusami, bo dzisiejszy bohater jest ładny, wygodny i dobrze się prowadzi.
Ludzie ze Skody ustalający cennik zapewne doszli do podobnych wniosków, bo przytoczona na początku kwota 92 300 zł to bardzo odważna wycena jak za auto tej klasy. By nie szukać daleko, za 96 100 zł można dorwać Superba i to w przyzwoitej wersji wyposażeniowej Ambition. Dlatego aż tak dopasionego Rapida osobiście bym nie brał, chyba że ktoś jest zafiksowany właśnie na ten model, bo nawet zostając w salonie Skody czekają na nas za taką kwotę ciekawe alternatywy.
Jednocześnie ucinając niektóre elementy wyposażenia (konfigurator Skody zawiera wiele, jednostkowo tanich pozycji bez których można żyć, a które po zsumowaniu tworzą poważną kwotę) otrzymamy znacznie rozsądniejszy cenowo samochód, przy zachowaniu dużej części jego zalet, obecnych bez względu na ilość dodatków. Takich jak dobre właściwości jezdne, przestronne wnętrze czy intuicyjna obsługa. I wtedy zdecydowanie warto Rapidem się zainteresować.
Galeria zdjęć:
Dane techniczne:
Silnik | 1.2 TSI 110 KM (4600 rpm), 175 Nm (1400-4000 rpm) |
Przeniesienie napędu | 6 biegowa skrzynia manualna, przednie koła |
Spalanie (miasto, trasa, średnie) | 6,2 l / 4,2 l / 4,9 l (test: 6,5 l) |
Osiągi | V-max 198 km/h, 0-100 km/h w 9,7 sekundy |
Cena (podstawowa/testówka) | 54 900 zł / 92 300 zł |
[…] motoryzacyjnych estetów, bo o ile inne Skody są ładne (Fabia, Yeti), albo bardzo ładne (Rapid Spaceback, Superb), to Citigo wyraźnie czegoś brakuje, ale naprawdę sprawia pozytywne wrażenie i […]