Jedno nagranie, a tyle problemów. Tak można najprościej opisać sprawę rajdu Froga po Warszawie z 2014 roku, który przysporzył mu równie dużo popularności, co zmartwień. Właśnie zakończył się pierwszy z pięciu jego procesów i już teraz ma generalnie przechlapane.
„Najsłynniejszy pirat drogowy w Polsce” – taki przydomek bardzo szybko przylgnął do Froga, znanego również jako „Boguś z M3”. Wystarczyło wrzucić do sieci jeden film:
Przez niespełna dwa lata obejrzało go 4,3 miliona osób, więc jeśli Frogowi zależało na sławie, to na pewno ją zyskał. Niestety to wideo obejrzała również policja, która nie miała problemu ze zidentyfikowaniem sprawcy i postawieniem mu zarzutów, ponieważ w ciągu trwającego 12 minut nagrania złamał on naprawdę dużo przepisów.
Sprawa sądowa – wyrok
Efektem tego były sprawy w sądzie, z których pierwsza już się zakończyła. Rezultat nie jest dla najsłynniejszego pirata drogowego w białym BMW M3 zbyt korzystny. Decyzją sądu Frog na miesiąc pójdzie do więzienia, zapłaci 12 tysięcy złotych kosztów sądowych i przez 3 lata nie będzie mógł prowadzić samochodów.
Ostatnia kara będzie szczególnie dotkliwa, ponieważ sądowy zakaz prowadzenia pojazdów nie działa tak, jak gdyby miał odebrane prawo jazdy. Wtedy za jazdę bez dokumentów otrzymałby po prostu mandat. Obecnie jeśli policja złapie go za kierownicą będą grozić mu 3 lata więzienia.
Cytując klasyka „Mógł chłop jeździć” – nie rozumiem po co Frog wrzucał w 2014 roku ten film. Bez dwóch zdań zyskał on sławę, a dla wielu stał się symbolem street racingu w Polsce. Pomijając to, że narażał innych na niebezpieczeństwo, to umiejętności gość ma. Nie każdy mógłby tak szaleć bez skończenia gdzieś na latarni po 2 minutach. Ale czy sława jest warta aż tylu problemów?
Pedale miałem cię kilka razy i nie frajeruj przed ludźmi … matusia sędzina cię przed naszymi „stolcowymi kiszkami” nie uchroni … będziesz brany do końca swego parszywego życia