Fotoradary w Warszawie – ich powrót możliwy dzięki ITD. To dobrze, czy źle?

Sytuacja z fotoradarami w Warszawie pokazuje, jak potężną siłę mają przepisy prawne. Budowana latami sieć fotoradarów stacjonarnych i kontroli mobilnych poprzez jeden przepis po prostu przestała istnieć od 1 stycznia 2016 roku. Wszystko jednak wskazuje na to, że z tej formy „wolności” warszawscy kierowcy nie będą cieszyć się zbyt długo.

W Warszawie w ostatnich latach ustawiono całkiem sporą ilość fotoradarów. Wielu kierowców było temu przeciwnych, jednak fakt zostawał – w wielu miejscach były one potrzebne, bo naprawdę poprawiały bezpieczeństwo. Pierwszy z brzegu przykład – skrzyżowanie Wołoskiej z Domaniewską. Duży ruch i szybkie tempo pracy osób z centrum biznesowego generowało wiele niebezpiecznych sytuacji. Wielu wychodziło z założenia, że na „późnym żółtym” jeszcze się załapią. Tam fotoradar uspokoił sytuację. Zdarzały się oczywiście fotoradary ustawiane zupełnie bez sensu (to takie urządzenia doprowadziły do zmian w przepisach zabraniających Straży Miejskiej kontrolować prędkości kierowców), jednocześnie w ogólnym rozrachunku ich obecność na warszawskich ulicach wychodziła moim zdaniem na plus.

Wraz z początkiem 2016 roku wszystkie urządzenia obsługiwane przez Straż Miejską zostały wyłączone, a jedyną „nadzieją” na ich ponowne uruchomienie była Inspekcja Transportu Drogowego, która mogłaby przejąć zarządzanie nimi. Tak się stanie.

Fotoradary pod skrzydłami ITD

Dotychczas największym problemem w dojściu do porozumienia był fakt, że ITD nie chciała zaopiekować się wszystkimi fotoradarami, a jedynie ich częścią. Wynikało to z faktu, że niektóre urządzenia ciężko będzie zintegrować z ich siecią informatyczną. Okazało się jednak, że da się rozwiązać ten problem i Inspekcja Transportu Drogowego zaopiekuje się wszystkimi fotoradarami na terenie Warszawy.

Znowu powinny one zadziałać w ciągu kilku tygodni. Tak jak wspominałem wyżej – nie będę z tego powodu smutny, bo dobrze oznakowane, umieszczone w niebezpiecznych miejscach fotoradary to nic złego. Zastanawia mnie tylko jedno – skoro finalnie nic się nie zmieni i urządzenia znowu będą „łupić” kierowców, to po co było wydawać ustawę zabraniającą korzystania z fotoradarów stacjonarnych przez SM, a później wydawać publiczne pieniądze na organizowanie rozmów urzędników i dostosowywanie systemów ITD? Na to pytanie chyba nie znajdziemy odpowiedzi…

Zdjęcie pochodzi z Wikipedii

Najnowsze teksty

Volvo XC40 Recharge Twin Engine – TEST

Volvo XC40 Recharge to pierwszy, w pełni elektryczny model Volvo, który jednak bazuje na spalinowym SUV-ie tego producenta. Zastosowany...